Dług firm budowlanych notowanych w KRD wynosi dokładnie 1,6 mld zł. To o 254 mln zł więcej niż na koniec lutego tego roku. Największy problem mają firmy zarejestrowane na Mazowszu, których dług wynosi 271 mln zł, a to 17,5% wartości zobowiązania całej branży. Zaś Podlasie pod tym względem jest w najlepszej sytuacji. Kwota zaległości naszych firm wynosi "tylko" 30,6 mln zł. Podobnym wynikiem cieszą się jedynie woj. świętokrzyskie (32,4 mln) i lubuskie (36,4 mln).
Ogólnie w kraju od lutego zadłużenie wzrosło we wszystkich najważniejszych sektorach budownictwa, choć wartość tych zaległych płatności jest różna. Mniej więcej tyle samo muszą oddać wierzycielom przedsiębiorstwa zajmujące się wznoszeniem budynków, jak i wykonujące roboty specjalistyczne. Spadek planowanych inwestycji publicznych zmusił niektóre firmy startujące w państwowych przetargach do rozpoczęcia pracy przy inwestycjach w sektorze prywatnym. To spowodowało zwiększenie konkurencji, a w konsekwencji wymusiło obniżenie marż. Finalnie budowniczowie mniej zarabiają na realizacji inwestycji, a ich wydatki nie maleją.
Zmniejszenie liczby i skali inwestycji publicznych czy obniżanie marż to nie jedyne problemy budownictwa, które przekładają się na wzrost jego zadłużenia. Spory kłopot stanowi niestosowanie się niektórych przedsiębiorców do obowiązującego prawa, choćby dotyczącego zgłoszeń podwykonawców inwestorowi. Do tego dochodzą długie terminy płatności i problemy z odzyskiwaniem należności. Im dług starszy, tym trudniej go odzyskać. A trzeba pamiętać, że w branży budowlanej po 2 latach dług się przedawnia. Dużym problemem są też nieprecyzyjne zapisy umów o wykonanie robót budowlanych, które nierzadko kończą się sporami i wstrzymywaniem płatności.
Na domiar złego budowniczowie sami czekają na odzyskanie 440 mln zł, z czego 52% od swoich kolegów po fachu.
dorota.marianska@bialystokonline.pl