Pogodny wrzesień z przelotnymi opadami deszczu sprzyja pieszym wycieczkom do lasu, często połączonym z grzybobraniem. Z tym drugim wiążą się jednak zagrożenia, głównie zatrucia. Najczęściej ulegają im osoby, które nie potrafią odróżniać gatunków jadalnych od trujących (szczególnie kani czubajki i gąski zielonej od muchomora sromotnikowego) oraz nieodpowiednio przygotowują potrawy z zebranych okazów.
Kiedy dochodzi do zatrucia, pierwsze objawy mogą pojawić się po kilku lub nawet kilkunastu godzinach od momentu zjedzeniu grzybów. Zaczynamy narzekać na nudności, wymioty, bóle brzucha i głowy oraz podwyższoną temperaturę ciała. Możemy się czuć podobnie jak przy niestrawności czy infekcji układu pokarmowego.
Jeżeli widzimy takie oznaki, należy szybko skontaktować się z lekarzem, wezwać pomoc lub na własną rękę jechać do szpitala. Podczas czekania na przyjazd karetki można spróbować wywołać wymioty. Przy czym nie wolno osobie z zatruciem podawać mleka i alkoholu, ponieważ płyny te przyśpieszają przenikanie toksyn do krwiobiegu.
Leczenie w takich przypadkach polega na płukaniu żołądka, podawaniu węgla aktywnego oraz uzupełnianiu płynów i elektrolitów. Hospitalizacja trwa od kilku do kilkunastu tygodni. Ważne jest to, żeby leczeniu poddały się wszystkie osoby, które jadły potrawę z niejadalnymi grzybami, a nie tylko te, które mają objawy zatrucia.
dorota.marianska@bialystokonline.pl