Zastrzelił kota sąsiadki
53-letni mężczyzna został oskarżony o zastrzelenie kota sąsiadki 18 lipca 2023 roku z broni palnej. W akcie oskarżenia uwzględniono także zarzuty posiadania broni gazowej i amunicji bez zezwolenia oraz uprawiania dwóch krzaków konopi. Podczas rozprawy oskarżony wyjaśniał, że działał w obronie swoich zwierząt, gdyż kot sąsiadki wtargnął na jego podwórko i zaatakował jego kota. W odpowiedzi mężczyzna przyniósł broń i oddał strzał. Przyznał się do winy, wyrażając żal z powodu zaistniałej sytuacji i przepraszając sąsiadów.
Mężczyzna tłumaczył, że broń i amunicja pochodziły od jego ojca i nie zdawał sobie sprawy, że potrzebuje na nie zezwolenia. Co do uprawy dwóch krzaków konopi, wyjaśnił, że miały one służyć jako środek łagodzący ból kręgosłupa, z którym się zmagał. Wyrok w tej sprawie, który zapadł 9 lipca w Sądzie Rejonowym w Białymstoku, skazał mężczyznę na rok więzienia w zawieszeniu, jednak jest on nieprawomocny.
Ciało kota wyrzucił do śmietnika
Według oceny sądu, nie istniały okoliczności uzasadniające zabicie kota. Zwierzę, które wtargnęło na posesję oskarżonego, było małym, czteromiesięcznym kociakiem, co czyni trudnym do uwierzenia obronę, że stanowiło ono zagrożenie dla zwierzęcia oskarżonego. Sędzia podkreśliła, że przesłuchani świadkowie nie wskazali na sytuację, która uzasadniałaby tak radykalną interwencję. Dodatkowo, sędzia zaznaczyła, że kot nie stanowił zagrożenia. Co więcej, nie usprawiedliwia to również postępowanie oskarżonego, który później wyrzucił ciało zwierzęcia do kubła na śmieci.
- Jest to zachowanie, które zdecydowanie nie licuje z człowieczeństwem i jest sprzeczne z podstawowymi cechami, którymi powinien cechować się każdy człowiek w stosunku do otaczającego go środowiska - powiedziała sędzia Barbara Paszkowska.
Zgodnie z Ustawą o Ochronie Zwierząt, zwierzę jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest traktowane jako rzecz. Przepisy te nakładają na człowieka obowiązek poszanowania, ochrony i zapewnienia opieki zwierzęciu. W ocenie sądu, oskarżony nie wykazał się właściwą wrażliwością i szacunkiem wobec zwierzęcia jako istoty odczuwającej ból i cierpienie.
Uprawiał marihuanę i miał broń
Sąd Rejonowy w Białymstoku wskazał, że mężczyzna nie posiadał odpowiedniego zezwolenia na posiadanie broni palnej i amunicji, za co został skazany na sześć miesięcy więzienia. Dodatkowo, za uprawę krzaków marihuany sąd zasądził trzy miesiące więzienia. Barbara Paszkowska, sędzia przewodnicząca, zauważyła, że jeśli marihuana miała służyć do łagodzenia bólu, lekarz najprawdopodobniej wypisałby odpowiednie recepty. Podkreśliła również, że nawet gdyby mężczyzna uzyskał zgodę na uprawę w późniejszym czasie, nie usprawiedliwia to nielegalnej uprawy wcześniej.
W ocenie sądu, łączna kara roku pozbawienia wolności w zawieszeniu jest adekwatna. Sędzia Paszkowska zaznaczyła, że mimo wniosku prokuratury o bezwzględne więzienie, sąd zdecydował się na zawieszenie wykonania kary. Podkreśliła również, że mężczyzna dotąd nie był karany, prowadzi normalny tryb życia. Sąd uznał, że oskarżony przed wyrokiem rozważnie podjął działania, dokonując wpłaty na rzecz miejscowego schroniska. "To daje podstawy do stwierdzenia, że pomimo warunkowego zawieszenia kary pozbawienia wolności, oskarżony będzie przestrzegał prawa i nie popełni ponownie takich czynów" - podkreśliła sędzia.
Prokuratura żądała osiem miesięcy więzienia, natomiast obrona i sam oskarżony prosiły o łagodniejszy wyrok. Sąd Rejonowy w Białymstoku we wtorek skazał 53-latka na łączną karę roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata, dodając dozór kuratora. Dodatkowo, mężczyzna został zobowiązany do zapłacenia nawiązek w wysokości 4 tys. zł na rzecz miejscowego schroniska oraz 1 tys. zł na cele społeczne.
24@bialystokonline.pl