Otwarta dla ludzi z listy
Jak można było się spodziewać, tłumy przyciągnęła konwencja wyborcza podlaskiego Prawa i Sprawiedliwości, podczas której gośćmi specjalnymi był prezes partii Jarosław Kaczyński oraz premier Mateusz Morawiecki. Tak duże zainteresowanie okazało się jednak niemałym problemem dla organizatorów. Konwencja odbywała się w Teatrze Dramatycznym i choć zapowiadana była jako otwarta dla widzów, to pierwszeństwo mieli członkowie partii, którzy dostali wcześniej e-maile z pytaniem czy chcą być na liście i wpisać na nią kogoś jeszcze. I choć ostatecznie udało się pomieścić większość osób, które były chętne do wejścia, to sytuacja przed drzwiami była napięta.
Oczywiście nie mogło zabraknąć miejsc dla najważniejszych działaczy z województwa, czyli parlamentarzystów. Na konwencji pojawił się nawet senator Jan Dobrzyński, w ostatnim czasie zawieszony przez partię za aferę na warszawskim Dworcu Centralnym, podczas której polityk, pod wpływem alkoholu miał wdać się w awanturę i stracić teczkę z ważnymi dokumentami.
Alternatywne rozwiązanie
Najważniejsi jednak tego dnia byli oczywiście goście ze stolicy, którzy przyjechali do Białegostoku, żeby wesprzeć swoich partyjnych kolegów w kampanii przed wyborami. Jako pierwszy przemawiał Jarosław Kaczyński.
- Jeżeli mówimy o wyborach samorządowych w Białymstoku, to trzeba sobie zadać jedno pytanie. Jak to jest, że Białystok się zmienia, a średnia pensja jest wciąż najniższa wśród miast wojewódzkich? - pytał retorycznie prezes PiS. - Drugie pytanie jest takie: Czy może ta długotrwałość władzy i tej białostockiej, i tej wojewódzkiej przyczynia się do tego, że mamy taką sytuację? Czy to nie jest tak, że jak jakaś władza trwa tak długo, to w końcu się zużywa, traci energię i w końcu przychodzi czas na zmiany? Wydaje mi się, że to diagnoza, nad którą warto się zastanowić.
Trzecie pytanie postawione przez prezesa dotyczyło tego, czy jest alternatywa dla obecnych władz. Na te jednak już odpowiedział, twierdząc oczywiście, że to Prawo i Sprawiedliwość.
- Ktoś powie: Jest pan prezesem Prawa i Sprawiedliwości, dlatego pan tak mówi. Otóż nie... znaczy się jestem prezesem Prawa i Sprawiedliwości, ale mam dużo mocniejsze argumenty niż moja pozycja – przekonywał.
Te argumenty to szereg ustaw i programów, które wprowadził obecny rząd. Oczywiście jako pierwsze zostały wymienione programy socjalne z "500+" na czele, później także projekty gospodarcze, zmiany w służbie zdrowia, oświacie i szkolnictwie wyższym, a nawet ogólnie krytykowana reforma sądownictwa.
Jak ten prezydent ma na imię?
Jarosław Kaczyński przez dobre 10 minut wymieniał zasługi PiS, ale zapowiedział też plany, które skierowane mają być w kierunku samorządów. Przykładowo programy takie jak "Ciepły dom" i "Czyste powietrze", które mają poprzez termomodernizację budynków i wymianę pieców spowodować zmniejszenie emisji gazów do atmosfery. Poza tym przedsięwzięcia takie jak "Nowoczesna gmina" czy "Mieszkasz - decydujesz" dotyczący wprowadzenia obowiązkowych budżetów obywatelskich. Jeśli zaś chodzi o województwo podlaskie, to tu prezes wymienił budowę tras Via Carpatia i Via Baltica, stworzenie kolejowej Rail Baltici, realizację "Mieszkania+" czy budowę dworców kolejowych. Przy tym ostatnim punkcie zażartował, przypominając, że ma krewnych na Podlasiu.
- Ze względu na swój życiorys ja upomnę się o Czyżew Osadę. W Szepietowie jest dworzec, a tam ma nie być? Które miasto większe? O 300 mieszkańców, ale jednak Czyżew – przypominał uśmiechnięty Jarosław Kaczyński.
Prezes tego wieczoru był zresztą w bardzo dobrym humorze, do tego stopnia, że pozwolił sobie na złośliwości w kierunku Tadeusza Truskolaskiego.
- Jeśli chodzi o pana Truskolaskiego, to na jego bilbordach jest taki napis... imię zapomniałem – powiedział Jarosław Kaczyński, na co duża część sali zaczęła się śmiać i krzyczeć, że oni też nie pamiętają. - Nikt nie wie? W takim razie "Pan Truskolaski to gwarancja dalszego rozwoju miasta". Tylko takiego rozwoju, że są ładne nowe gmachy, ale pensja najniższa – dokończył prezes.
Równocześnie też udzielił poparcia Jackowi Żalkowi, podkreślając, że mimo iż jest to członek innej partii, to Zjednoczona Prawica jest naprawdę zjednoczona.
Pępek świata, raj, ziemia obiecana
To właśnie kandydat na prezydenta zabrał głos podczas konwencji jako drugi. Swoje przemówienie zaczął od słów piosenki barda PiS Jana Pietrzaka "Jest takie miejsce u zbiegu dróg / Gdzie się spotyka z zachodem wschód / Nasz pępek świata / Nasz biedny raj..."
- Te słowa pasują do naszego ukochanego miasta. To nasze miejsce, nasza ziemia obiecana i tylko od nas zależy czy tak będzie – zaczął patetycznie Jacek Żalek.
Mówił o swoim wychowaniu patriotycznym i miłości do Białegostoku. Przypomniał też swoje korzenie i to, że jego dziadkowie pochodzili z różnych światów – dziadek narodowiec, babcia z rodziny popierającej Piłsudskiego – a mimo tego byli w stanie się połączyć i mimo sporów działać na rzecz odbudowy Polski.
- Dzisiaj te spory też są ostre. Mam jednak wrażenie, że nie chodzi o budowanie Polski, tylko chodzi o czyjeś interesy. Chciałbym, żeby w naszym mieście chodziło tylko o interesy białostoczan. Nie o interesy ludzi, którzy tutaj przyjeżdżają, którzy nie znają tego miasta, którzy nie cenią naszej religijności. Proszę tych wszystkich, którzy dzisiaj decydują o Białymstoku, żeby nie przedkładali interesu własnej rodziny, miejsca na liście syna, przed interesami miasta – mówił Jacek Żalek, nawiązując do Tadeusza Truskolaskiego i jego syna Krzysztofa, który jest posłem Nowoczesnej.
Białystok przystankiem
Poseł przypomniał najważniejsze założenia swojego programu – podniesienie średniej płacy do poziomu 5 tys. zł, obniżenie bezrobocia do 5%, stworzenie 5 tys. dobrze płatnych miejsc pracy w centrach usług wspólnych, wybudowanie 50 tys. m2 nowoczesnej powierzchni biurowej, rozszerzenie granic o sąsiednie gminy, otworzenie fabryki samochodów elektrycznych czy budowa portu lotniczego w Białymstoku. Przy tym ostatnim podkreślił, że walorem stolicy województwa podlaskiego jest to, że przyjeżdża do nas wiele osób zza wschodniej granicy i to z myślą o nich warto postawić lotnisko.
- Żebyśmy byli bramą na zachód dla swoich braci ze wschodu. Ok. 5 mln obcokrajowców przyjeżdża do Białegostoku. Zostawiają tutaj miliardy. Nie potrafimy tego wykorzystać. Dlatego będziemy prosić o wsparcie, żeby Białystok był miejscem, w którym będziemy mogli zaproponować pierwszy przystanek dla mieszkańców Białorusi. Ten pierwszy przystanek, który skomunikuje ich z całym światem – mówił Jacek Żalek.
Zapowiedział także stworzenie programu "Powroty nie kwoty", który ma być skierowany do repatriantów, który 100 rodzin rocznie chce sprowadzać do Białegostoku zamiast uchodźców z Afryki.
Potrzebna jedność
Jacek Żalek wykorzystał też okazję do apelu o zjednoczenie się białostockiego środowiska Prawa i Sprawiedliwości, które, według nieoficjalnych informacji, ma nie być do niego przekonane jako do kandydata na prezydenta Białegostoku.
- Polityczna przeszłość dowodzi, że potrafię budować relacje. Będę chciał budować je z każdym. Oczywiście wiem, że dzisiaj najwięcej będzie zależało od rządu, od współpracy z marszałkiem. Dlatego liczę i życzę wszystkim kandydatom sejmiku, żeby Białystok, który prawicą stoi, odniósł wreszcie zwycięstwo, żebyśmy przezwyciężyli wszystkie podziały i żebym mógł współpracować z marszałkiem, samorządowcami i premierem. Wierzę, że ta współpraca doprowadzi nas do tego, że Białystok będzie najszybciej rozwijającym się miastem w Polsce – zakończył Jacek Żalek.
Jako ostatni podczas konwencji wystąpił premier Mateusz Morawiecki, który o samorządzie jednak właściwie nie wspomniał. Skupił się na podkreśleniu sukcesu rządu, jakim jest podniesienie ściągalności podatku VAT, dzięki czemu w budżecie państwa znajdują się środki, które pozwolą na realizację wspomnianych przez jego przedmówców obietnic.
Po skończeniu konwencji premier udał się jeszcze na spotkanie z pracownikami Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej, która ma swój oddział przy ul. Łukowskiej.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl