Przed przerwą bramkarz rywali był bezrobotny
Od 9 spotkań Jagiellonia Białystok nie potrafi zachować czystego konta. Mało tego, od 6 kolejek niemal zawsze przeciwnicy pokonują białostockiego bramkarza aż 3-krotnie. Nic więc zatem dziwnego, że w rywalizacji z Rakowem Żółto-Czerwoni znów musieli przełknąć gorycz porażki. Zła w wykonaniu Jagi była zwłaszcza pierwsza część spotkania, w której to Podlasianom nie udało się oddać ani jednego celnego strzału. Stojący między słupkami gospodarzy Pindroch musiał się porządnie wynudzić.
- W pierwszej połowie byliśmy za daleko od przeciwnika i to powodowało, że Raków miał inicjatywę i kontrolował mecz. My tylko pojedynczymi zrywami próbowaliśmy szukać akcji w ofensywie. Po przerwie dokonaliśmy roszady, nasza gra zaczęła się nakręcać. Niestety nastąpiło nieodpowiedzialne zachowanie i rzut karny, po którym straciliśmy drugą bramkę. Ten gol nie podciął nam jednak skrzydeł. Zdobyliśmy bramkę kontaktową, tworzyliśmy sytuacje i wydawało się, że kwestią czasu jest gol wyrównujący. Niestety po raz kolejny doprowadziliśmy do rzutu karnego dla rywali, o co mam do zespołu pretensje. Gdy sami prowokujemy takie sytuacje w tak trudnym meczu, to ciężko jest walczyć o korzystny wynik - powiedział po wyjazdowym starciu Bogdan Zając, trener Jagiellonii.
Miał grać Chorwat, pojawił się Islandczyk
Kto wie, czy lepszego rezultatu nie udałoby się ugrać, gdyby zamiast Bodvara Bodvarssona na środku obrony wystąpił Ivan Runje. Wydawało się, że Chorwat ma już za sobą problemy zdrowotne, ale rzeczywistość okazała się inna.
- Dzień przed meczem Ivan zgłosił uraz, po którym nie był w stanie wystąpić. Nie pojechał z nami do Bełchatowa z powodu kontuzji. Z tego powodu na środku defensywy zagrał Bodvarsson. W meczu z tak trudnym rywalem brakowało nam doświadczenia w obronie. Szybkość Bodvarssona miała być kluczowa, bo zespół Rakowa dużo biega, przesuwa się i zdecydowaliśmy, że to Islandczyk nam pomoże - oznajmił szkoleniowiec Dumy Podlasia.
Na pomeczowej konferencji prasowej Bogdan Zając został także zapytany o to, czy wie, jak poprawić grę w defensywie. W tej chwili więcej goli od białostoczan tracą jedynie dwaj beniaminkowie, którzy zamykają ligową stawkę, czyli Stal i Podbeskidzie.
- To nie jest kwestia nauki, tylko pewnych automatyzmów i stabilizacji, której nam bardzo brakuje. Mimo tego, że przegraliśmy mecz, to mogliśmy uniknąć tych dwóch rzutów karnych i wtedy spotkanie byłoby zupełnie inne. Nie mówię o tym, że byśmy zremisowali czy wygrali, bo tego nie wiemy. Niemniej jednak takie błędy w kluczowych momentach przy problemach w defensywie na pewno nie pomagają. Te gole zadecydowały o losach dzisiejszego spotkania - zakończył swą wypowiedź trener Jagiellończyków.
rafal.zuk@bialystokonline.pl