- Jesteśmy w miejscowości Frejus w hotelu. Obudziła nas woda, która podchodziła pod łóżka. Wszystkich gości ewakuowano na wyższe piętra. Brak prądu, niedziałające toalety, zaduch. Położyliśmy się na podłodze korytarzy, rzeczy przykryliśmy kocami. zgasło światło ewakuacyjne i nastała ciemność. Woda sięgała aż do schodów pierwszego piętra. Chłopcy poszli sprawdzić co się dzieje na parkingu. Zobaczyli już tylko lusterka zanurzonych w wodzie motorów. Około 9 wyszliśmy przed hotel. Szok. Samochody w wodzie aż po dachy, rozbite telewizory na środku dróg, powalone słupy. Słychać tylko dźwięk przejeżdżających kolumn wozów strażackich i wojskowych oraz przerażający dźwięk nisko latających helikopterów ratunkowych - relacjonuje Ula Olechno.
Około godz. 11 udało się złapać zasięg. Ekipa wysłała kilka smsów do znajomych z prośbą o pomoc w załatwieniu powrotu do kraju, skontaktowanie się z ambasadami. Dariusz Pezowicz w ekspresowym tempie zawiadomił konsulat. Niestety diagnoza motorów okazała się bardzo przykra. Wyprawa 2010 została przerwana. Z przyczyn niezależnych od uczestników, mimo szczerych chęci i dużego zainteresowania akcją pomocy dla Maciusia, żywioł okazał się silniejszy.
Urszula i Mariusz Olechno oraz Agnieszka i Wojtek Wojteccy dziękują wszystkim osobom, które pomogły im w tej trudnej sytuacji. Obecnie czekają w sąsiednim mieście na wiadomości od kierowców, którzy mają przewieźć motory do Polski.