23 grudnia późnym popołudniem większość z nas już myślała o Wigilii. Około godz. 17.00 przez rondo Jagiellonii prawidłowo przejeżdżała toyota - skręcała w lewo z al. Jana Pawła w kierunku ul. NSZ. Wtedy na czerwonym świetle wjechał jeep i uderzył w bok auta. Z toyoty została właściwie miazga. Do stłuczki dołączyło bmw.
Po zderzeniu mężczyzna z jeepa porzucił samochód i uciekł, w dodatku biorąc ze sobą małą dziewczynkę. Kierowcę zatrzymał dopiero przewodnik z psem (więcej o wypadku: Śmiertelny wypadek na Trasie Niepodległości. Sprawca uciekł z 5-letnią dziewczynką ).
Z toyoty 2 osoby trafiły do szpitala. Jedna z nich zmarła tam na skutek odniesionych obrażeń.
Był to 30-letni białostoczanin. Miał żonę, dwoje dzieci: 9-letniego Dawida oraz 2,5-roczną Wiktorię. Teraz pozostali sami. Bliscy rodziny zorganizowali zbiórkę, by pomóc samotnej matce.
"Liczy się każdy grosz" - nie ukrywają organizatorzy. Pieniądze będą przeznaczone na nowy samochód i potrzeby codzienne dzieci. To ważne, gdyż ojciec nie był ubezpieczony, więc rodzina nie otrzyma renty po nim.
Do tej pory do zbiórki przyłączyło się 159 osób, które wpłaciły prawie 9 tys zł. Cel zbiórki to 50 000 zł. Można do niej dołączyć tu.
ewelina.s@bialystokonline.pl