Worek z medalami otworzyły dziewczyny w drużynówce
W turnieju rangi mistrzostw Polski Dojlidy miały aż dziewięciu reprezentantów - czterech juniorów i pięć juniorek. Zawody rozpoczęły się jak zawsze od rywalizacji drużynowej. Męski zespół Dojlid tworzyli Alan Kulczycki, Michał Wandachowicz, Dawid Chilicki i Konrad Gryk. Ekipa ta dotarła do ćwierćfinału zmagań bez większych problemów, ale w meczu o strefę medalową białostocka drużyna przegrała o włos z Bogorią Grodzisk Mazowiecki. Aż trzy z czterech pojedynków rozstrzygnięto w piątym secie. Każdy z nich na niekorzyść zawodników Dojlid.
Pierwszy medal tegorocznych mistrzostw wywalczyły juniorki z Dojlid I w składzie Karolina Hołda, Zuzanna Borek i Julia Skwarek. Dziewczyny odpadły dopiero w półfinale, ulegając Lidzbarkowi Warmińskiemu. Anna Pacelt i Wiktoria Soczko, tworzące drugi zespół Dojlid, zakończyły rywalizację w przedziale 9-12.
Kolejny rok może być wyjątkowy
Wysyp sukcesów przyniosły single, deble i miksty. Karolina Hołda wywalczyła medal w każdej formule. Brązowe w grze pojedynczej i podwójnej w parze z Ewą Krakowiak oraz srebro w grze mieszanej w parze z Michałem Wandachowiczem. Michał i Alan zostali z kolei wicemistrzami Polski w deblu, przegrywając minimalnie pięciosetowy finał.
- Jesteśmy świeżo po najważniejszym z punktu widzenia klubu turnieju w sezonie. Zdecydowanie najlepiej na mistrzostwach Polski zagrała Karolina Hołda. Wróciła do Białegostoku z czterema medalami, po jednym z każdej kategorii. Prezentowała bardzo wysoki i równy poziom przez cały turniej. W singlu nie straciła żadnego seta aż do półfinału, w którym miała bardzo dobrą szansę na pokonanie późniejszej mistrzyni kraju - Zuzi Wielgos. Prowadziła 2:0, później 2:1 i 10:8. Niestety nie udało się domknąć meczu, ale brąz to dalej kapitalny rezultat. Pozostałe dziewczyny grały nieźle, lecz do świetnych wyników trochę zabrakło. Alan Kulczycki, który błyszczał na Mistrzostwach Polski Seniorów, dwukrotnie przegrał z Rafałem Formelą – w singlu oraz drużynówce. Nie grał źle, ale widać było, że nie jest to jego optymalna dyspozycja. Michał Wandachowicz skończył występ w przedziale 9-12 po bolesnej porażce z Mateuszem Żelengowskim o wejście do ćwierćfinału. Zdecydował tu siódmy set. Bardzo pozytywnie oceniam występ Konrada Gryka, który wygrał pewnie pierwszą rundę, a po porażce z Mateuszem Żelengowskim zwyciężył drugi mecz, kończąc w przedziale 17-24, a więc znacznie wyżej niż był rozstawiony przed turniejem. Dawid Chilicki, podobnie jak Michał Wandachowicz, musiał pogodzić się z porażką w siódmym secie. Grał bardzo dobry mecz z Arturem Gromkiem, prowadził 3:1, ale jak to się mówi, trochę zabrakło. Największą wagę przykładam oczywiście do singli, ale nie zapominam też o deblu i mikście. Alan i Michał byli drudzy w deblu, Karolina i Michał drudzy w mikście. To znakomite rezultaty i za to też należą się im gratulacje - komentuje turniej Piotr Anchim, menedżer Dojlid.
Przedstawiciele białostockiego zespołu na ważnej imprezie wypadli zatem bardzo dobrze, aczkolwiek była szansa na jeszcze lepsze wyniki. Niewykluczone jednak, że te pojawią się za rok. Kto wie, może mistrzowski turniej rozegrany zostanie wtedy w stolicy Podlasia?
- Mówiąc krótko, jestem zadowolony, chociaż mam spory niedosyt. Na szczęście tylko Wiktoria Soczko przechodzi od nowego sezonu do starszej kategorii wiekowej, wszyscy pozostali będą mieli jeszcze przynajmniej jedną szansę w juniorach. Za rok możemy zrobić naprawdę dobre wyniki, mamy wielu reprezentantów w czołówce Polski, dlatego też chciałbym, żeby następne Mistrzostwa Polski Juniorów odbyły się w Białymstoku - dodaje Anchim.
rafal.zuk@bialystokonline.pl