Spektakl wyrósł z czytania performatywnego, które Teatr zrealizował jesienią zeszłego roku. Wówczas widz zapoznał się z tekstem napisanym przez Danę Łukasińską na bazie reportaży Swietłany Aleksijewicz. Autorka adaptacji wybrała z oryginału postaci z bagażem doświadczeń. Każda z nich w trakcie wymyślonej na potrzeby białostockiej sceny opowieści-wyprawie próbuje się ze swoim Czarnobylem zmierzyć. Uwolnić od najczarniejszych myśli. Czy się udaje?
Problem z przeszłością mają Kierownik Nuklearnej Wycieczki (Bernard Bania) i Kierowca autokaru (Piotr Szekowski). Do dziś wypominają sobie wyprawy do zony po porzucone przez mieszkańców sprzęty oraz zabijanie zwierząt pozostawionych przy drewnianych chałupach. Wspomina też Czerwony Partyzant (Krzysztof Ławniczak). Zatwardziały komunista wierzy w hasła Związku Radzieckiego, a wybuch to – jego zdaniem – efekt ataku terrorystycznego. Ale coś na Białorusi się zmienia. Symbolem przemian – ze społeczeństwa socjalistycznego do społeczeństwa wiary – ma być Ikona Matki Boskiej Budsławskiej (Aleksandra Maj). Z jednej strony podniosła, z drugiej – zdjęta z piedestału, na wznoszone ciągle do niej modlitwy ciężko odpowiada "O matko..." (świetna obrazoburcza scena z Ikoną w czapce pilotce i goglach).
Nowa scenografia, nowe kostiumy, nowi aktorzy, inaczej rozłożone akcenty, tragikomiczny charakter – spektakl wydobywa z historii to, co najistotniejsze – ludzkie dramaty podane w nieoczywisty sposób. Podobnie jak w przypadku czytania usadzony nad sceną Chór Bab celnie komentuje akcję. Przeciwwagą ma być wprowadzony Antychór. Bardziej jednak niż z trzema żywiołami – powietrzem, ziemią i wodą – kojarzy się z duchami przeszłości. Aktorski prym wiodą Bernard Bania i Krzysztof Ławniczak, ale całemu zespołowi należą się pochwały. Interesujący są też aktorzy gościnni, zwłaszcza Łukasz Węgrzynowski jako Czarna Skrzynka. Oszczędna scenografia uruchamia wyobraźnię – każdy może sobie stworzyć własną wizję Czarnobyla. Bo choć czarnobylskie muzeum pęka w szwach od eksponatów (płyn Lugola ponoć nie pomagał), wycieczka "do nuklearnej mekki" ma być przede wszystkim okazją do zastanowienia się nad atomowym fenomenem. Można odnieść wrażenie, że wybuch reaktora właściwie niczego Białorusinów nie nauczył. Ich przywódca Aleksander Łukaszenka (przemawia własnym głosem w finale spektaklu) buduje przecież kolejną elektrownię.
Najbliższe spektakle 15 i 17 marca. Sprawdź: Repertuar Teatru Dramatycznego
anna.d@bialystokonline.pl