Sprawa dotyczy wydarzeń z 22 maja 2013 roku. Wtedy właśnie ofiara wraz z napastnikiem i innym kolegą pili wódkę przed domem przy ul. Barszczańskiej w Białymstoku. W pewnym momencie Andrzej K. zaczął być wyraźnie agresywny i tym przepłoszył jednego z pijących. Po kilku godzinach jednak wrócił do domu gospodarza, gdzie dalej odbywała się libacja. Wszystko było porozrzucane i połamane, także mężczyzna stwierdził, że jednak wróci do swojego mieszkania. Następnego dnia, kiedy ponownie przyszedł do domu nikt nie reagował na pukanie. Mężczyzna pociągnął za klamkę, a drzwi się otworzyły. W środku zobaczył gospodarza z roztrzaskaną głową. Żona ofiary nie była w stanie wytłumaczyć co się tutaj stało.
Z opinii biegłych wynika, że przyczyną śmierci była niewydolność krążeniowo-oddechowa w następstwie ciężkich uszkodzeń śródczaszkowych. Do zadawania ciosów sprawca użył drewnianego stołka. Kilka osób zeznało, że po zdarzeniu Andrzej K. chwalił się, że to on dokonał śmiertelnego pobicia. Na jego ubraniu odkryto krew ofiary. Śledczym jednak mężczyzna nie przyznał się do winy. Później jednak zmienił zeznania, mówiąc, że po libacji wyszedł z mieszkania, a kiedy tam wrócił ofiara już nie żyła. Andrzej K. był aresztowany, teraz czeka na proces przed Sądem Okręgowym w Białymstoku pod dozorem policji. Za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, którego następstwem była śmierć, grozi mu nawet 12 lat więzienia.
lukasz.w@bialystokonline.pl