
10 kwietnia 2010 roku o godz. 8:41 czasu polskiego samolot TU-154 M z delegacją państwową na pokładzie rozbił się pod Smoleńskiem. Na pokładzie znajdowało się 96 osób – w tym para prezydencka Lech i Maria Kaczyńscy, najwyżsi rangą przedstawiciele władz państwowych, duchowieństwa, wojska oraz osoby związane z organizacjami kombatanckimi. Lecieli na uroczystości związane z 70. rocznicą zbrodni katyńskiej.
W katastrofie zginęli także mieszkańcy województwa podlaskiego:
• Krzysztof Putra – wicemarszałek Sejmu, związany z Białymstokiem,
• Ryszard Kaczorowski – ostatni prezydent RP na uchodźstwie, urodzony w Białymstoku,
• arcybiskup Miron Chodakowski – prawosławny ordynariusz Wojska Polskiego, pochodzący z regionu,
• Justyna Moniuszko – stewardessa z Białegostoku.
Tragedia poruszyła cały kraj. Od rana 10 kwietnia 2010 roku media przygotowywały się do relacjonowania obchodów katyńskich, które miały odbyć się z udziałem Prezydenta RP. Wkrótce jednak przekazano pierwsze, niepełne informacje o katastrofie. Panował chaos, nikt nie potrafił potwierdzić, czy ktoś przeżył. Z każdą kolejną minutą stawało się jasne, że doszło do tragedii o niewyobrażalnej skali.
W całym kraju ogłoszono żałobę narodową. Ciała ofiar wracały do Polski na pokładach wojskowych samolotów. Społeczeństwo łączyło się w bólu i zadumie – również w Białymstoku. W dniu tragedii mieszkańcy zapalali znicze na Rynku Kościuszki, przed pomnikami Jana Pawła II i Marszałka Józefa Piłsudskiego, by uczcić pamięć ofiar.
Choć od tamtych wydarzeń minęło już 15 lat, katastrofa smoleńska wciąż wywołuje emocje i porusza opinię publiczną. Wokół jej przyczyn narosło wiele kontrowersji i teorii. Jednak niezależnie od toczących się debat, 10 kwietnia pozostaje dniem pamięci, refleksji i hołdu dla tych, którzy zginęli w drodze na uroczystości upamiętniające ofiary Katynia.
24@bialystokonline.pl