Niektórzy myślą, iż praca w schronisku jest łatwa i przyjemna. "Przecież pracownicy mają do wytulenia i zabawy tyle psiaków" - myślą błędnie niektórzy. Fakt, zwierzęta odwdzięczają się im za poświęcony czas, aczkolwiek obowiązki, które należy w tym miejscu wykonywać są bardzo ciężkie i trudne. Opowiada nam o nich kierownik białostockiego Schroniska - Anna Jaroszewicz.
Jak wygląda praca w Schronisku dla Zwierząt w Białymstoku. Jak przebiega tutejszy dzień?
- Mamy tu dwa rodzaje pracowników – administracyjnych i pracowników obsługi, którzy bezpośrednio pracują przy zwierzętach. Administracja wygląda tak jak wszędzie, w każdym biurze czy urzędzie. Ciekawą, trochę inną pracą mają opiekunowie zwierząt. Tu obowiązki wykonują osoby na 3 zmianach. Dzień się zaczyna od 6.00 rano. Do godz. 10.00 trzeba posprzątać około 150 boksów, powyprowadzać na wybiegi psy, które mieszkają w budynkach, podać poranną dawkę leków, wymienić wodę we wszystkich wiaderkach. Całość musi być gotowa na 10.00, bowiem wówczas otwieramy schronisko dla zwiedzających.
Ile osób sprząta te boksy?
- Na zmianie porannej jest z reguły od 3 do 4 osób, więc jest to bardzo ciężka praca. Następnie do godz. 14.00 na bieżąco jest uzupełniana woda. Jeśli jest dzień lekarski, to trzeba asystować pani doktor przy wizytach psów w gabinecie. W tych godzinach trzeba też organizować odłowy.
Na czym te odłowy polegają?
- Odłowy odbywają się na terenie miasta. Musimy reagować na każde zgłoszenie. Jedzie na nie zespół przynajmniej dwuosobowy, nie może jechać jedna osoba. Trzeba pamiętać, że ci pracownicy czasem są w terenie krótko, ale jeśli pies nie chce współpracować, to trwa to nawet kilka godzin.
A co robi druga - popołudniowa zmiana?
- Ważnym zadaniem popołudniowej zmiany jest przygotowanie posiłków dla zwierząt. Karmimy psy troszkę modyfikowaną dietą barw, opartą na surowym mięsie, surowych produktach. Jest to dieta zbliżona do tej, jaką same sobie stosują dzikie psowate w naturze. Wszystkie składniki trzeba wymieszać, nałożyć pieskom do miseczki, a potem miseczkę zabrać i umyć. A jak jest około 200 piesków, to niewątpliwie jest co robić. Do tego dochodzą odłowy i bieżące sprzątanie boksów. Trzeba też podkreślić, że sami wykonujemy wszelkie drobne naprawy. Mamy tu też takiego pana Tadzia, który jest naszą złotą rączką i pomaga w poważniejszych awariach.
Ile osób pracuje w nocy?
- W nocy przebywa na terenie schroniska tylko 1 pracownik, którego głównym zdaniem jest przede wszystkim czuwanie nad tym, czy nic złego się nie dzieje np. czy psy się nie gryzą. Osoba ta reaguje też np. gdy któryś pies źle się poczuje.
Ile piesków przebywa obecnie w schronisku?
- Na koniec sierpnia mieliśmy 202 psy. Zawsze mamy około 200. Chcielibyśmy oczywiście, by było ich mniej, ale niestety...
Kiedy jest czas, gdy tych psów przybywa więcej? Czy faktycznie wakacje to taki okres, kiedy wiele osób oddaje, wyrzuca swoje zwierzęta?
- Tak, w wakacje więcej trafia do nas psów. Myślę, że jest to związane z sezonem urlopowym, że ludzie są na tyle nieodpowiedzialni, że nie potrafią znaleźć opieki dla zwierzęcia na czas urlopu i wybierają takie drastyczne rozwiązania jak wyrzucenie psa. Takim okresem, dla mnie bardzo smutnym, jest grudzień, kiedy do nas zazwyczaj trafia bardzo dużo starych psów. U nas w branży mówi się o tym, że są to przedświąteczne porządki, kiedy stare zwierzaki są wyrzucane. Także wiosną, kiedy okazuje się, że te jesienne szczenięta wyrastają i są często rozwydrzone - wtedy też u nas znajdują miejsce.
Czy ludzie przywożą tu psy chcąc je zostawić?
- Tak, jednak my ich nie przyjmujemy. Pies ma po to właściciela, żeby on się nim opiekował do końca dni. Wiadomo, że są różne sytuacje życiowe, jednak jest obowiązkiem właściciela znalezienie kolejnej rodziny, albo kolejnego domu, w którym ten pies będzie mógł być. Schronisko nie nie jest miejscem, w którym pozbywamy się kłopotów. Biorąc psa pod swój dach, jesteśmy za niego odpowiedzialni do końca swoich dni. Schronisko jest miejscem dla bezdomnych zwierząt.
Z jakich powodów ludzie chcą oddać swoje psy?
- Ludzie często przyjeżdżają, chcą oddać zwierzę z różnych powodów. Mówią o niespodziewanym wyjeździe za granicę. Nie ma czegoś takiego jak niespodziewany wyjazd do pracy za granicę, przecież takie życiowe zmiany się planuje. Jest więc czas na to, by znaleźć gdzieś miejsce dla swojego psa. Inne argumenty to to, że pies jest agresywny. Ludzie wzięli szczeniaczka, wychowali go tak, a nie inaczej i mówią nam, że "proszę się nim zająć, bo on jest agresywny". Powodem są też alergie. Zdarzają się wyjątkowo trudne sytuacje, nam też ciężko ocenić, staramy się jakoś podchodzić po ludzku i w tych naprawdę ciężkich zdarzeniach przyjmujemy psy. Rozumiemy, że życie płata figle. Nie jest jednak wytłumaczeniem, że to jest pies zmarłego rodzica, ja sprzedaję dom i nie może go tam być. Może skoro przytuliliśmy dom to warto przytulić i psa? Ludzie nie rozumieją, że nie możemy im często pomóc i to się spotyka z reakcją agresywną. To jest schronisko miejskie, gmina ma obowiązek opieki nad zwierzętami bezdomnymi i z tego się wywiązujemy w 100%. Nie ma jednak obowiązku, by opiekować się psami właścicielskimi.
Czy współcześnie ludzie są bardziej świadomi, jeśli chodzi o adopcje psów? Chętniej rezygnują z brania zwierząt z hodowli, niekoniecznie tych legalnych?
- Tak, tych adopcji jest w ostatnich latach więcej, więc należy przyjąć, że ta świadomość jednak jest większa. Cała Polska prowadzi kampanię "Adoptuj nie kupuj". Tak jak śledzę różne wpisy i wydarzenia, to widzę, że za każdym razem, gdy ktoś kupuje psa z nieznanego źródła to następuje ogromne zdziwienie, gdy zwierzę zaczyna chorować. A przecież sami jesteśmy sobie winni wspomagając takich hodowców i kupując takie psy.
Jak wygląda adopcja psa w tutejszym schronisku? Co trzeba zrobić, by zabrać zwierzę do domu?
- U nas są tzw. 2 tryby adopcji, jeden bardziej prosty, drugi nieco skomplikowany. Ten normalny wygląda tak, że trzeba porostu do nas przyjść i porozmawiać z pracownikiem - szczerze, bo im szczersza rozmowa, tym łatwiej dopasować nam psa do rodziny. Powinniśmy opowiedzieć jaką funkcję zwierzę ma spełniać w rodzinie, jakie mamy warunki lokalowe i jaki tryb życia prowadzimy - czy przed telewizorem czy bardzo aktywny. Często ludzie po takiej rozmowie sami sobie uświadamiają, że to czego oni oczekiwali w zderzeniu z rzeczywistością okazuje się prośbą na wyrost. Nie można np. adoptować pięknego psa, który jest bardzo aktywny, gdy ulubionym zajęciem właścicieli jest gra w szachy, bowiem potrzeby zwierzęcia nie są zapewnione, więc może on sprawiać problemy. Po takiej rozmowie można zapoznać się z psami, które proponujemy, pobyć z nimi na wybiegu, poznać je. Zawsze zachęcamy, by nas odwiedzać całą rodziną. Nie koniecznie trzeba podejmować decyzję w pierwszym dniu, można przychodzić wielokrotnie.
A na czym polega ten drugi tryb adopcji?
- Ten nieco skomplikowany tryb adopcji dotyczy psów będących mieszańcami ras uznanych za agresywne, które mają w swojej przeszłości incydenty związane z zachowaniem agresywnym oraz psów przewlekle chorych mających spore potrzeby. Wówczas obowiązkowe są przynajmniej 3 wizyty u nas w schronisku i u psa. I nie mogą one trwać 5 minut, trzeba trochę czasu z tym zwierzęciem spędzić. Trzeba też porozmawiać z pracownikiem, wolontariuszem. Można też się umówić na spacer, by zobaczyć jak pies się zachowuje. Po takich 3 wizytach pracownik odwiedza potencjalny nowy dom. Chcemy zawsze, by przy tym byli wszyscy domownicy. Często okazuje się np. że dorosłe dzieci chcą psa, a w domu mieszka też babcia, która panicznie na niego reaguje. Taka adopcja nie jest wtedy dobrym rozwiązaniem.
Ilu jest wolontariuszy? Czy ludzie są chętni do opieki nad psami?
Chętnych mamy sporo, obecnie mamy około 70 wolontariuszy. W tym roku już nie robimy naboru, planujemy je dopiero za rok, ale pod warunkiem, że się zwolnią miejsca. Zdarza się, że życie zmusza do rezygnacji, dotyczy to np. tegorocznych maturzystów, którzy muszą się uczyć, młodych mam itp.
Schronisko dla Zwierząt w Białymstoku organizuje wiele akcji m.in. PSAcery, "Herbatki na czterech łapkach" i wiele innych, których celem jest zachęcanie mieszkańców miasta do adopcji czworonogów, które utęsknieniem czekają na nowy dom i nową rodzinę.
justyna.f@bialystokonline.pl