Gol przeciwko Pogoni w trzeciej kolejce, bramka z Sandecją w czwartej kolejce, trafienie w pojedynku z Koroną w piątej kolejce i… stop. Koniec, fatum, niemoc. To oczywiście opis sytuacji, w jakiej znalazł się Cillian Sheridan. Napastnik Jagiellonii ostatniego gola w Lotto Ekstraklasie strzelił 13 sierpnia, a więc ponad dwa miesiące temu. Od tamtej pory wystąpił w ośmiu kolejnych meczach i nie tylko nie ukłuł bramkarzy rywali, ale zaczął również swoją formą mocno irytować kibiców czy nawet komentatorów.
Ostatni raz tak złą passę na ligowych boiskach w jakimkolwiek kraju Sheridan miał – uwaga – ponad dwa lata temu. Tak, jeszcze za czasów gry w APOEL-u Nikozja. Wtedy rosły zawodnik nie trafił do siatki w dwunastu kolejnych meczach (sezon 2014/2015), co niedługo później poskutkowało przenosinami do lokalnego rywala – Omonii.
Gwiazda Jagiellonii z poprzedniego sezonu się stara – to na pewno, ale widać, że przez brak goli w poczynania Sheridana wkrada się coraz większa nieporadność. Nie ma więc się co dziwić fanom, którzy wykazują niecierpliwość i są niezadowoleni z formy byłego gracza Celticu Glasgow. Żółto-Czerwoni nie mają obecnie piłkarza mogącego zastąpić Cilliana (zimą transfer napastnika to wyższa konieczność), więc każdy kolejny mecz, w którym Sheridan nie pomaga zespołowi i każda kolejna strata punktów w tak wyrównanej lidze może mieć w ostatecznym rachunku bardzo bolesne skutki.
Jaga jest obecnie na 6. miejscu i ma tylko trzy oczka przewagi nad grupą spadkową. Po dzisiejszym spotkaniu Wisły Płock ze Śląskiem Wrocław ta różnica nad lokatą numer 9 jeszcze zmaleje.
rafal.zuk@bialystokonline.pl
