Koszmar Szweda w Białymstoku
W sezonie 2013/2014 w barwach Jagi występował Sebastian Rajalakso. Pewnie spore grono białostockich kibiców nie pamięta tego piłkarza, gdyż zbyt wiele razy na murawie się on nie zaprezentował, ale jest okazja, by nadrobić zaległości w wiedzy, bo Szwed po kilku latach postanowił o sobie dosyć wyraźnie przypomnieć. W jaki sposób? Udzielając zaskakującego wywiadu dla "Aftonbladet".
W nim były pomocnik Dumy Podlasia mówi m.in. o tym, że przeżył w Białymstoku ciężkie chwile przez zbyt intensywne treningi podczas zimowego okresu przygotowawczego oraz, że został zesłany do rezerw Jagiellonii - podobnie jak inni gracze - z tego powodu, iż nie znał języka polskiego. Rajalakso wspomina też, że musiał żonglować niewidzialnymi piłkami, ale najbardziej zaskakuje wypowiedź o tym, iż podczas ćwiczeń na stadionie lekkoatletycznym w szwedzkiego zawodnika rzucano... dyskiem i oszczepem.
Gdyby nie Piotr Piotrowicz, specjalista od szwedzkiej piłki, wywiad ten pewnie przeszedłby w Polsce niezauważony, zwłaszcza, że jego publikacja miała miejsce już jakiś czas temu. Tak się jednak nie stało. W sprawę zaangażował się więc sam klub.
- Od początku do końca Sebastian Rajalakso mocno mija się z prawdą, wprowadzając czytających w błąd, a jednocześnie przedstawiając nasz Klub w bardzo złym świetle. Były zawodnik uskarża się na metody treningowe prowadzonego wówczas przez Piotra Stokowca zespołu, który bardzo zabiegał o pozyskanie szwedzkiego pomocnika po niezłym w jego wykonaniu sparingu z Arką Gdynia. Treningi w trakcie zimowego okresu przygotowawczego nazywa "chorymi". Każdy chyba doskonale zdaje sobie sprawę z charakterystyki okresów przygotowawczych i wysokich obciążeń wiążących się z tym okresem. Zawodnicy przede wszystkim, przynajmniej tak nam się wydawało - czytamy w oświadczeniu Jagiellonii.
W kolejnych zdaniach białostocki klub jeszcze mocniej podważa wiarygodność słów wypowiedzianych przez Rajalakso, wspominając m.in. o tym, że żadne metody zsyłające piłkarzy do rezerw za brak znajomości języka polskiego nie były stosowane, czego dowodem jest fakt, że z grą w pierwszym składzie nie mieli większych problemów Bekim Balaj czy Dani Quintana.
- Najlepsze fragmenty wywiadu, do którego się odnosimy, to bezapelacyjnie jednoosobowa gra w berka, żonglerka niewidzialną piłką, a także igrzyska śmierci, jakie zgotowali Sebatianowi Rajalakso oszczepnicy i dyskobole na stadionie lekkoatletycznym, na którym zawodnik nigdy się nie pojawił, chyba że był fanem królowej sportu i w wolnym czasie przebywał na terenie obiektu, by podpatrywać trenujących tam sportowców, ale w sposoby spędzania wolnego czasu nie ingerujemy. Reasumując. Wywiad, który ukazał się w kwietniu w szwedzkim "Aftonbladet" zawiera więcej nieprawdy, niż prawdy. Do zweryfikowania większości tych rewelacji wystarczy porównanie słów Szweda z zapisami wyników drużyny rezerw czy też składami pierwszego zespołu na mecze, w których sam zainteresowany już nie łapał się do składu - dowiadujemy się z końcówki komunikatu wystosowanego przez białostocki klub.
Piłka nożna to już nie zarobek, a jedynie hobby
Przypomnijmy, że Sebastian Rajalakso, podczas swojego kilkumiesięcznego pobytu na Podlasiu, koszulkę z "Jotką" założył 7 razy. W meczach tych Szwed nie zdobył żadnego gola, ani nie zaliczył asysty.
Po odejściu z Jagi pomocnikowi również nie wiodło się najlepiej. Wprawdzie zaczepił się on w rodzimej ekstraklasie, gdzie rozegrał kilkadziesiąt spotkań, ale występy te nie były okraszone zbyt wieloma trafieniami do siatki rywali czy też podaniami, po których bramkarzy przeciwników pokonywali koledzy z boiska.
Od 2018 r. Rajalakso zaczął zwiedzać niższe szczeble rozgrywkowe w Szwecji. Jak informuje Piotr Piotrowicz, w tej chwili były Jagiellończyk, w wieku niespełna 32 lat, jest agentem ubezpieczeniowym w Sztokholmie i graczem Assyriska FF, a więc ekipy z piątego poziomu piłkarskiego.
Dlaczego Rajalakso na tego typu wyznania zdecydował się dopiero teraz? Piłkarz mówi, że z tego powodu, iż obiecał Jagiellonii milczenie o zaistniałych sytuacjach przez 5 lat.
rafal.zuk@bialystokonline.pl