- Z toczących się spraw sądowych wynika, że wcześniej dokumentacja pracownicza u większości pracodawców była lepiej prowadzona, bardziej przestrzegano regulaminów pracy, podpisanych umów - zauważa sędzia Marta Kiszowara, która na co dzień orzeka w VI Wydziale Pracy Sądu Rejonowego w Białymstoku.
Sąd pracy jest właściwy do zajęcia się naszą sprawą, gdy nie zgadzamy się z rozwiązaniem umowy o pracę (takich spraw jest ok. 50%), albo gdy chcemy zapłaty np. za godziny nadliczbowe. Domagać się także możemy uchylenia kary nałożonej przez pracodawcę, albo ustalenia stosunku pracy (gdy np. pracowaliśmy na umowie zlecenia, a wykonywaliśmy obowiązki etatowego pracownika, nie mając zabezpieczenia socjalnego, ani urlopu).
Sąd może przywrócić nas do pracy, uznać wypowiedzenie umowy za bezskuteczne, jeżeli trwa jeszcze okres wypowiedzenia, lub też zasądzić odszkodowanie.
Jeżeli nie czujemy się na siłach, by samodzielnie prowadzić sprawę przed sądem, możemy wystąpić o przyznanie adwokata/radcy prawnego z urzędu (jeśli nie mamy środków by go wynająć). W sądzie pracy może też nas reprezentować przedstawiciel związków zawodowych, współpracownik, albo członek rodziny.
- Nie ma statystyk wskazujących, która strona - pracownik czy pracodawca - częściej wygrywa. Wyroki są różne, tak jak różne są sprawy. Nie jest niczym nadzwyczajnym wyrok przywracający pracownika do pracy, czy zasądzający mu odszkodowanie, ale zapadają także wyroki oznaczające przegraną pracownika - mówi sędzia Dorota Michalak, przewodnicząca wydziału.
Sam pozew i nasze niezadowolenie z decyzji pracodawcy to za mało, w sądzie musimy przedstawić dowody na to, że takie działanie naruszyło nasze prawa. Jeżeli będą nam potrzebne do tego dokumenty znajdujące się u pracodawcy, możemy śmiało o nie wnioskować do sądu. Jeżeli nasz zwierzchnik ich nie udostępni, będzie to poczytane na jego niekorzyść.