Wymiana niemal wszystkich piłkarzy nie popłaca
Ireneusz Mamrot, porównując personalia do tych z inauguracyjnego spotkania z Lechią, na mecz z Rakowem dokonał w wyjściowej jedenastce dwóch zmian. Mystkowskiego i Cernycha, czyli zawodników, którzy przed tygodniem najszybciej opuścili murawę, od pierwszych minut zastąpili Struski oraz Trubeha.
Zdecydowanie bardziej eksperymentalne zestawienie zaprezentował trener gości. Marek Papszun, mając na uwadze zbliżający się mecz z Rubinem Kazań w eliminacjach Ligi Konferencji, postanowił dać wolne m.in. takim piłkarzom, jak Ivi Lopez czy Niewulis, a kilku innych ważnych graczy, np. Poletanović, Kun, Cebula, Tudor oraz Gutkovskis, zasiadło na ławce rezerwowych.
Początek starcia był dosyć spokojny. Na nasiąkniętej wodą murawie żadna z ekip nie chciała zbyt wcześnie podjąć ryzyka, w efekcie czego na pierwszą nieco groźniejszą akcję musieliśmy czekać aż do 18. minuty, kiedy to szybki atak prawą stroną przeprowadziła Jaga. Po centrze Prikryla Żółto-Czerwoni mieli rzut rożny, który to nie sprawił, że golkiper przyjezdnych - Vladan Kovacević - musiał interweniować. Gospodarze oddali wprawdzie strzał, bo po wybiciu piłki na próbę z dystansu zdecydował się Struski, ale uderzenie 20-latka było niezwykle kiepskie.
Jagiellonia bardzo niemrawo weszła w niedzielne spotkanie, lecz z czasem podopieczni Ireneusza Mamrota się otrząsnęli i osłabionego rywala zaczęli przyciskać coraz mocniej. W 25. minucie w szesnastce Rakowa zatańczył z piłką przy nodze Prikryl, który następnie oddał futbolówkę do nadbiegającego Struskiego. Niestety młody Jagiellończyk znów przymierzył fatalnie, dlatego nową akcję od bramki rozpoczął Kovacević. Niedługo później świetny odbiór zanotował Taras Romanczuk. Przechwyt kapitana Jagi pozwolił na rozwinięcie nowego ataku, a ten miał prawo zakończyć się golem. Ostatecznie bramka w tej sytuacji jednak nie padła, bo strzał Trubehy z obrębu szesnastki został zablokowany.
Lepsza postawa Dumy Podlasia przyniosła korzyść w minucie numer 35. Wtedy to przy próbie uderzenia z dystansu skiksował Bojan Nastić, ale poprawka w wykonaniu Tarasa Romanczuka była już zdecydowanie lepszej jakości. Defensywny pomocnik, będąc na 18. metrze, strzelił bez przyjęcia piłki bardzo precyzyjnie, dzięki czemu jeszcze w pierwszej połowie Żółto-Czerwoni wyszli na zasłużone prowadzenie 1:0. Zasłużone, bo goście do tego momentu nie potrafili zatrudnić do pracy stojącego między słupkami gospodarzy Xaviera Dziekońskiego.
Warto zaznaczyć, że napędzona zdobytym golem Jaga szybko powiększyła swą przewagę. Jeszcze przed przerwą wynik na 2:0 zmienił Jesus Imaz. Hiszpan zapakował futbolówkę do siatki dosyć szczęśliwie, gdyż jego pierwsze uderzenie (głową, po centrze Nasticia), trafiło wprost w nogi jednego z przeciwników, lecz napastnik Dumy Podlasia od razu się poprawił i oddana sekundę później dobitka nogą sprawiła, że fani białostockiego zespołu po raz drugi w niedzielny wieczór zanucili stworzony przez Zenona Martyniuk dżingiel "Przez twe bramki strzelone".
Taras bohaterem
Po zmianie stron Żółto-Czerwoni chcieli kontynuować grę, którą prezentowali w ostatnim kwadransie pierwszej połowy. Już w 52. minucie szansę na zamknięcie tego spotkania miał Prikryl. Czech otrzymał podanie od Trubehy i w dogodnej sytuacji, mając na 12. metrze dużo miejsca, uderzył… w najwyższe rzędy trybun. Później z dystansu, aczkolwiek niecelnie, strzelał Struski, a następnie mecz się nieco wyrównał. Jagiellonia postanowiła wpuścić swych przeciwników bliżej własnego pola karnego i liczyła na kontry.
Okazje do wyprowadzania szybkich ataków od czasu do czasu się pojawiały, jednak podopieczni Ireneusza Mamrota nie byli w stanie ich wykorzystać, a ponieważ i bardzo słaby tego dnia Raków nie potrafił zagrozić bramce gospodarzy (próby Cebuli bez większych problemów bronił Dziekoński), Duma Podlasia nie musiała zbyt mocno się wysilać, by utrzymać korzystny dla siebie rezultat.
Białostoczanie nie mogli podwyższyć wyniku, przeprowadzając akcję z gry, więc uczynili to po stałym fragmencie. W 87. minucie z rzutu rożnego dośrodkował Martin Pospisil, a celne uderzenie głową oddał Taras Romanczuk, który tym samym skompletował dublet.
Jaga pokonała więc występujący w eksperymentalnym składzie Raków aż 3:0, dzięki czemu Podlasianie na ten moment w ekstraklasowej tabeli wskoczyli na pozycję wicelidera. Należy jednak zaznaczyć, że w końcówce meczu przyjezdni mogli zdobyć honorowe trafienie, ale Żółto-Czerwonych przed utratą czystego konta uratowała poprzeczka.
Jagiellonia Białystok - Raków Częstochowa 3:0 (2:0)
Bramki: Taras Romanczuk 35, 87, Jesus Imaz 38
Jagiellonia Białystok: Xavier Dziekoński - Tomas Prikryl (90' Kacper Tabiś), Israel Puerto, Błażej Augustyn, Michał Pazdan, Bojan Nastić - Martin Pospisil (90' Oliwier Wojciechowski), Taras Romanczuk, Karol Struski (90' Dani Quintana) - Jesus Imaz (84' Bartłomiej Wdowik), Andrzej Trubeha (63' Fedor Cernych)
Raków Częstochowa: Vladan Kovacević - Dominik Wydra, Zoran Arsenić, Jordan Courtney-Perkins - Wiktor Długosz (46' Mateusz Wdowiak), Giannis Papanikolaou, Iwo Kaczmarski (71' Marko Poletanović), Sebastian Musiolik (56' Daniel Szelągowski), Jakub Arak (46' Marcin Cebula), Żarko Udovicić (71' Patryk Kun) - Alexandre Guedes
rafal.zuk@bialystokonline.pl