Połowa października to czas, kiedy sporo dzieje się na rynku nieruchomości. Sprawcami zamieszania są przede wszystkim studenci. Wiele osób jednak obawia się wynająć mieszkanie żakom. Wszystko dlatego, że utrwaliło się przynajmniej kilka stereotypów na ich temat. Czy są słuszne, a jeżeli tak to w jakim stopniu?
Otóż najczęstsze stereotypy dotyczące studentów odnoszą się do tego, że są oni niewypłacalni, niszczą powierzone mienie, nie dbają o mieszkanie. Do tego dochodzą takie rzeczy jak: zakłócanie spokoju sąsiadom, wynajmowanie lokalu na kilka miesięcy i znikanie z niezapłaconymi rachunkami oraz sytuacja, kiedy mieszkanie oddaje się trzem osobom, a w rzeczywistości "żyje w nim" w sumie 5 osób.
Do tego wszystkiego odniosła się Polska Federacja Rynku Nieruchomości.
Wskazuje ona, że rzadko zdarza się, żeby student nie miał żadnego źródła utrzymania. W wielu przypadkach jest tak, że pomaga mu rodzina. Zawsze można też sprawdzić czy ma on pracę lub zaprosić do podpisania umowy najmu rodziców najemcy (jeżeli osiągają dochody).
Natomiast w ramach przeciwdziałania stratom w mieniu należy dokładnie ustalić ze studentem odpowiedzialność za powierzone mu rzeczy. Ustalenia te trzeba zawrzeć w umowie.
- Oczywiście młodzi ludzie, nie rozgraniczałbym w tym przypadku na studentów i nie studentów, mogą być dokuczliwi dla sąsiadów. Należy ich więc uprzedzić o wynajmie mieszkania i poprosić o sygnał jeżeli najemca przekraczał będzie tzw. normy współżycia społecznego. Można taką sytuację opisać w umowie najmu i w skrajnym przypadku umowę z tego powodu rozwiązać – podkreśla Jerzy Sobański z Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości.
Natomiast, żeby zapobiec praktykom nieoficjalnego zajmowania lokum przez wiele osób, w każdej umowie należy wymienić z imienia i nazwiska osoby, które są najemcami i w lokalu mieszkają.
dorota.marianska@bialystokonline.pl
