Zajrzyj do sekcji Kariera na stronie Spyrosoft Białystok.
Jak to się stało, że Spyrosoft „wylądował” w Białymstoku?
Mieszkam od urodzenia w Białymstoku. Po szkole, wyjechałem na studia do Danii. Po powrocie, i kilku latach w rodzinnym mieście, zdecydowałem się na wyjazd do Warszawy, gdzie zaczęła się moja przygoda z IT. Dostałem pracę w dużej koreańskiej korporacji, byłem tam project managerem. Tworzyliśmy aplikacje mobilne wykorzystywane w smartfonach i tabletach na Androidzie. Tam poznałem cały proces wytwarzania oprogramowania, miesiąc nawet spędziłem w Korei Południowej. Ale po ponad trzech latach pracy w Warszawie ciągnęło mnie do Białegostoku. Wtedy już w mieście pojawiły się software house’y specjalizujące się w tworzeniu oprogramowania, trafiłem do jednego z nich na 3 lata. Później jeden z kolegów poznał mnie z Konradem Weiske, prezesem Grupy Spyrosoft. Konrad wraz z innymi członkami zarządu mocno rozwijali wtedy firmę, otwierając kolejne biura w Polsce. To był czas, kiedy w Spyro pracowało jakieś 60 osób, czyli dawno. Konrad zapytał mnie wtedy, czy widzę potencjał w Białymstoku, by otworzyć tutaj placówkę.
Skąd ta pewność, że uda się to w Białymstoku?
Wiadomo, że rynek IT w naszym mieście jest mniejszy niż w Warszawie, Krakowie czy Wrocławiu. Dane krajowe mówią, że zaledwie 1,8% społeczności IT mieszka w Białymstoku, dla porównania w stolicy to ok. 24%, Krakowie 14%, Wrocławiu 12%. Ale dzisiaj nie ma już najmniejszego znaczenia, gdzie się mieszka. Granice między miastami, między państwami w branży IT nie istnieją. Dzisiaj, jeżeli jesteś specjalistą IT, możesz pracować z dowolnego miejsca na ziemi dla firm z najdalszych zakątków świata. Pandemia sprawiła, że właściwie każdy może dzisiaj pracować zdalnie.
Dlatego to, co zaoferujesz programistom i specjalistom IT w swoim biurze jest kluczowe, by wybrali właśnie to miejsce. Drugą sprawą jest ich dostępność w danej lokalizacji. W Białymstoku jest Politechnika Białostocka oraz uniwersytet, które co roku wypuszczają sporą liczbę absolwentek i absolwentów informatyki. Jest nawet Technikum Programistyczne. Dzięki temu mamy na rynku wielu utalentowanych ludzi, więc moja odpowiedź na pytanie Konrada mogła być tylko jedna: Tak, damy radę. Otwierając cztery lata temu biuro w Białymstoku wiedziałem, że to miasto ma potencjał.
W biurze Spyro w Białymstoku pracuje dzisiaj ponad 70 osób. To osoby stąd?
Tak, to przede wszystkim osoby z Białegostoku i z okolic. Ja sam na przykład mieszkam w małej miejscowości, ok. 25 km od centrum i potrzebuję zaledwie 30 minut, by dojechać do biura. W większym mieście to nie mogłoby się udać. To też nasza przewaga – pracujesz dla międzynarodowej firmy, dobrze zarabiasz, a po pracy wracasz do spokojnego życia, bez pośpiechu.
Jak się tworzy rodzinną atmosferę w biurze? To możliwe, by aż tak zżyć się z obcymi ludźmi?
W Białymstoku ludzie z branży IT zazwyczaj się znają, to dosyć zamknięty rynek. Jeśli Ci się gdzieś dobrze pracuje, dzielisz się tą informacją z kolegą i koleżanką i oni trafiają wtedy do nas. Dlatego jesteśmy jak rodzina. Co roku rośnie nam też wskaźnik nowo zatrudnionych osób z rekomendacji. Najlepszy dowód na to, że ludziom się u nas dobrze pracuje to fakt, że przysyłają do nas swoich bliskich kolegów czy koleżanki. W 2021 roku aż 61% nowo zatrudnionych osób pochodziło z rekomendacji, obecnie to ok. 66%.
Drugą zaletą jest nasza lokalna gościnność i otwartość. Białystok i Podlasie od zawsze były wielokulturowe, z wielokulturowości wynika pozytywne podejście do ludzi.
Ta nasza rodzinna atmosfera udziela się też pracownikom z innych biur Spyrosoft, którzy bardzo chętnie do nas przyjeżdżają. Jednej osobie szukałem nawet działki w okolicy, ponieważ chciała się tutaj przeprowadzić. Jak tak dalej pójdzie, będziemy zasiedlać Białystok i okolice spyroprzybyszami z innych miast (śmiech).
Jak jest rodzinna atmosfera, to musi być też domowy klimat…
To prawda. Domowy klimat tworzymy głównie poprzez nasze biuro i relacje, jakie mamy. Podobnie jak w domu, niektórzy z nas po biurze chodzą w kapciach, a niektórzy w ogóle bez. Jakiś czas temu, któryś z kolegów zapytał mnie, czy w pokoju, w którym pracuje może postawić akwarium. Oczywiście zgodziłem się. Po jakimś czasie temat podchwyciło więcej osób. Kupiliśmy większe akwarium i postawiliśmy je w reprezentacyjnym miejscu w biurze. Pracownicy sami o nie dbają. Sprzątają, karmią rybki – wiadomo, jak na programistów przystało (śmiech). To nasza odskocznia. Kawałek domu w biurze.
Robimy też dużo, aby każdy nowy pracownik już od samego początku poczuł się jak u siebie. Dlatego pierwszy dzień pracy zaczyna od śniadania integracyjnego, na które zapraszamy również naszych dotychczasowych pracowników, aby mogli się poznać. Pracownicy mają też wsparcie w postaci People Partnera – Ela, która zajmuje to stanowisko troszczy się o nas codziennie, pomaga angażować lokalnie itd. Ostatnio np. pomagała naszym biegającym pracownikom zarejestrować się i zgłosić do półmaratonu.
Jak w takiej luźnej atmosferze zarządzać ludźmi? Jakie jest twoje podejście do zarządzania?
Luźna atmosfera nie wyklucza efektywnej pracy. Jestem zwolennikiem indywidualnego podejścia. Nie można mieć jednej metody na zarządzanie i współpracę z ludźmi, każdy przecież jest inny. Każdą osobę trzeba poznać, porozmawiać z nią. Dowiedzieć się, w którym kierunku chce się rozwijać. Pytam o to już na rozmowie rekrutacyjnej. Chcę wiedzieć, czy dany człowiek chce się rozwijać w tym, co już robił czy np. pracować w zupełnie nowej technologii. Staram się zawsze słuchać i słyszeć.
A jak wygląda struktura w biurze w Białymstoku?
W Spyrosoft mamy strukturę macierzową. Każdy pracownik ma de facto dwóch przełożonych. Pierwszy odpowiada za projekt – to project manager, który zarządza pracą w projekcie. Drugim przełożonym jest line manager, czyli ja. Odpowiadam de facto za każdego pracownika, za to, żeby znalazł się w projekcie, który go interesuje, albo szukam mu nowych wyzwań, jeśli tego potrzebuje. Mam też nadzór nad budżetem szkoleniowym. W Grupie Spyrosoft, w zależności od tego, jakie pracownik posiada doświadczenie, każdy otrzymuje kilka tysięcy złotych budżetu szkoleniowego rocznie, który może przeznaczyć na swój rozwój. Można za to kupić książki, opłacić szkolenia, studia, kurs językowy itd. Wszystko zależy od potrzeb danego człowieka.
Reprezentuję też Spyrosoft lokalnie. Biorę udział w spotkaniach na uczelniach, w radach przedsiębiorców. Ostatnio np. w dyskusji na Politechnice, czy warto zmienić program nauczania studentów na informatyce, by bardziej odpowiadał współczesnym trendom. Sponsorujemy też i współorganizujemy z Politechniką „Białostocki Test Informatyków”, w którym studenci piszą test z języka oprogramowania. Najlepszym z nich proponujemy staże u nas.
Porozmawiajmy teraz trochę o biznesie. Nad czym teraz pracujecie?
Pracujemy praktycznie dla wszystkich branż obsługiwanych w ramach Grupy Spyrosoft. Tworzymy oprogramowanie i aplikacje dla przemysłu, dla firm z branży medycznej, finansowej, edukacyjnej, geoprzestrzennej. Mamy klientów głównie z UK, Niemiec, USA i Polski.
Co do ciekawych projektów – to wszystkie takie są (śmiech). Może opowiem o tych z branży medycznej - pracujemy m.in. nad aplikacją do zarządzania i monitoringu procesu produkcyjnego protez oraz nad aplikacją mobilną, która wspiera badanie kliniczne poświęcone hemofilii. Firma je prowadząca zbiera w ten sposób informacje od osób, które testują nowy lek. Jeśli wynik badania okaże się pozytywny, będzie to duży przełom, ponieważ pacjenci chorzy na hemofilię będą mogli dużo rzadziej przyjmować leki niż ma to miejsce obecnie.
Mamy też ciekawy projekt związany z branżą mediową i rozrywkową. Budujemy platformę streamingową w stylu Netflixa na telewizor i przeglądarkę z wykorzystaniem popularnego obecnie frameworka Next.js oraz Typescript – jeśli komuś poza programistami coś to powie (śmiech). Ale nic więcej nie mogę tutaj zdradzić.
Jest też parę ciekawych projektów finansowych dla banków. Robimy m.in. aplikacje mobilne i webowe do pożyczek. Pracujemy także nad projektem dla firmy z USA, która zajmuje się inwestowaniem pieniędzy na różnych rynkach. Robimy dla nich aplikację, która zbiera dane z różnych źródeł i pomaga podejmować decyzje co do kolejnych inwestycji.
Podobno Wasi klienci lubią „podglądać” osobiście jak te wszystkie aplikacje i oprogramowanie powstają?
To prawda. Klienci bardzo często chcą poznać deweloperów, którzy będą z nimi pracować. Zdarza się też, że odwiedzają nas w naszym biurze. Mamy tutaj różne modele współpracy. Są projekty, w których cała odpowiedzialność za projekt jest po naszej stronie. Ale są też projekty, gdzie nasi pracownicy jeżdżą do klienta i przez jakiś czas pracują razem z zespołem klienta. Chodzi o to aby lepiej poznać siebie nawzajem, jak i aplikację, nad którą pracują.
W naszych spotkaniach bezpośrednich klientowi nie zawsze też chodzi o weryfikację techniczną dewelopera, a bardziej o to, żeby poznać daną osobę. Opowiedzieć jej o swoim biznesie. Posłuchać, jakie jest jej podejście i czy nadają na tym samych falach. Z drugiej strony, jest to też duża wartość dodana dla naszych pracowników, którzy z pierwszej ręki dowiadują się na czym klientowi najbardziej zależy w jego biznesie oraz jakie ma plany rozwojowe dotyczące danego projektu. Wiem, że możliwość pracy z klientem, podróży i kontaktu z innymi kulturami jest też dużą wartością dla wielu deweloperów.
A dla deweloperek?
Również! Obserwujemy z radością, że coraz więcej pań chce pracować w IT. W naszym biurze w Białymstoku ok. 22% pracowników to kobiety. My też staramy się dokładać naszą cegiełkę do tego, by promować pracę pań w IT. Nawiązaliśmy współpracę z organizacją Girls JS, która wspiera kobiety planujące się przebranżowić i rozpocząć karierę w tym sektorze. Razem zorganizowaliśmy nawet 2-dniowy event u nas w biurze – jeden dzień poświęciliśmy teorii, drugiego dnia odbyły się warsztaty z programowania.
Ok, to teraz powiedz dlaczego taka deweloperka, deweloper miałaby/miałby pracować w Spyrosoft w Białymstoku?
Oczywiście zarobki mamy na poziomie rynkowym. Ważne jest tutaj to, co proponujemy ponadto. Zapewniamy pracownikom wysokiej klasy sprzęt do pracy, a dokładniej mówiąc oni sami wybierają na czym będzie im się najwygodniej pracować, a my taki sprzęt kupujemy. Mówię tutaj o laptopie, jak i całych peryferiach. Ponadto wszystkie biurka mamy automatycznie podnoszone, więc jeśli komuś nie do końca służy praca siedząca przez cały dzień, może takie biurko podwyższyć i działać na stojąco. Ewentualnie przejść do chillout roomu i pracować sobie na wygodnej kanapie.
Natomiast to, co nas przede wszystkim wyróżnia i dla deweloperów jest ważne, to możliwość ciągłego rozwoju. W Spyrosoft nie robimy jednego produktu, który wszyscy razem rozwijamy, bo wtedy zazwyczaj do pracy wkrada się monotonia. U nas jest inaczej. Pracujemy dla wielu różnych branż, w wielu różnych technologiach.
Można przechodzić do różnych branż i tak samo jest z technologią. Trafiają do nas np. testerzy manualni, którzy chcieliby się sprawdzić w automatyzacji i zostać testerami automatyzującymi. I my im to zapewniamy. Mamy też np. back-endowca, który chciałby się przesiąść na front-end i to też jest dla nas jak najbardziej ok.
Mamy również różne community of interests, czyli grupy pracowników zrzeszające osoby, które chcą zdobyć wiedzę w danym obszarze np. w rozwiązaniach chmurowych czy metodach zwinnych, np. scrum. Każdy może dołączyć do takiej grupy i rozwijać się, ucząc od specjalistów w danym obszarze.
Robimy też w Białymstoku raz w miesiącu tzw. brown bagi, w czasie których specjaliści danej technologii dzielą się z innymi wiedzą czy opowiadają o statusie swoich projektów. Łączymy tu przyjemne z pożytecznym – zamawiamy pizzę i piwo, a jednocześnie podnosimy swoje kompetencje w różnych obszarach. Mamy też w firmie fanów gier planszowych czy gier na konsoli - spotykamy się i robimy turnieje. Czasami, jak nam się turniej rozwinie za bardzo (śmiech), to jest i karaoke.
I podobno można się u Was też uczyć japońskiego?
A tak, ostatnio zebrała się grupa chętnych, którzy uczą się japońskiego. To dość nowa inicjatywa, która, jak się okazało, spotkała się ze sporym zainteresowaniem. Także, jak widać, nie ma u nas ograniczeń w rozwoju.
Nasi pracownicy, poza tym, że chcą się wciąż rozwijać, są jeszcze bardzo aktywni w innych obszarach, np. w swoich hobby. Mamy testera, który jeździ w rajdach samochodowych, a my go w tym wspieramy. Pomagamy mu finansowo w startach, a nasz tester w zamian okleił swój samochód logiem Spyro.
Czyli nie trzeba „szukać szczęścia” gdzieś daleko?
Absolutnie nie trzeba wyjeżdżać z Białegostoku do Warszawy czy innego dużego miasta, żeby zarabiać dobre pieniądze i mieć super warunki do pracy. To się skończyło…
I nie trzeba pracować też w korpo?
My nie chcemy iść w korpo. Mamy płaską strukturę. Ja jestem przełożonym programistów, a moim przełożonym jest bezpośrednio członek zarządu, współwłaściciel firmy. Dzięki temu jesteśmy zwinni, decyzje zapadają u nas szybko.
W Grupie Spyrosoft staramy się też, żeby każde biuro było samodzielne. Dlatego w każdej placówce, w tym w Białymstoku, budujemy cały back office. Dążymy do tego, żeby każde biuro mogło funkcjonować jako osobna firma.
Bardzo dziękuję za rozmowę.