Kłótnie, rękoczyny i zgon
Sąd od sierpnia ubiegłego roku zajmuje się sprawą śmierci białostoczanki. Sprawdzane jest to, czy 40-latek przyczynił się pośrednio lub bezpośrednio do zgonu swojej kochanki.
Chodzi o wydarzenia z nocy 11 na 12 maja 2014 r. Jak twierdzi prokuratura, w jednym z mieszkań w Białymstoku doszło do kłótni i wyzwisk, a następnie do rękoczynów pomiędzy 40-latkiem a jego kochanką. W ich wyniku pokrzywdzona miała doznać obrażeń ciała skutkujących jej zgonem.
Para mieszkała razem, regularnie spożywała alkohol w dużych ilościach.
- Nie przyznaję się, bo tego nie zrobiłem. Mogłem być winny tylko tego, że piliśmy razem alkohol – tak oskarżony powiedział w sierpniu 2016 r.
W toku postępowania przygotowawczego 40-latek mówił też, że jego kochanka często mdlała, ponieważ była chora i mało jadła. Zaprzeczał temu, jakoby mieli się kłócić. Wyjaśniał, że nie mógł jej pobić, bo kiedy pije, traci czucie w kończynach i nie ma na to siły. Mówił, że pokrzywdzona często upadała, a po tym natychmiast, bez problemu, wstawała. Siniaki, jego zdaniem, powstawały podczas upadków.
W trakcie procesu jako świadek wystąpił mąż pokrzywdzonej, który twierdził, że jego żona przychodziła do niego pobita z płaczem i mówiła, że jest jej źle w związku z oskarżonym, po czym gdy tylko podleczyła rany, za 2-3 dni wracała do kochanka. Mąż pokrzywdzonej zeznał, że żona pojawiała się u niego po awanturze z 40-latkiem.
Kobieta zmarła 5 dni po przyjęciu do szpitala.
Krwiak ostry podtwargówkowy
W tym tygodniu podczas wideokonferencji specjaliści z Olsztyna wskazali, powołując się na dokumentację fotograficzną dołączoną do akt, że lokalizacja innych obrażeń, których doznała kobieta, nie jest typowa dla upadku i uderzenia o podłoże. U zmarłej stwierdzono krwiak ostry podtwargówkowy.
W trakcie procesu oskarżony oraz jeden ze świadków zeznali, że kobieta, padając, uderzyła się lub mogła uderzyć się o wystającą część łóżka. Biegli orzekli, że gdyby tak było, to powinny być widoczne otarcia naskórka. A takich nie stwierdzono. Były jedynie zasinienia. Eksperci z Katedry Medycyny Sądowej Wydziału Nauk Medycznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie stwierdzili, że u kobiety nie zanotowano obrażeń, które wynikałyby z uderzenia na ostry przedmiot.
Natomiast obrona dopytywała, co w sytuacji, gdyby powierzchnia łóżka obita była miękką tkaniną. Biegli odpowiedzieli, że "z podbitką nie byłoby obrażeń wewnątrzczaszkowych”. Orzekli, że do powstania takiego krwiaka wystarczy średnia siła. Taką można uzyskać, uderzając z pozycji siedzącej stabilizowanej, z zamachem z pleców, jest to możliwe również w pozycji stojącej.
Obrona jednak podtrzymywała, że jej zdaniem żadna grupa biegłych nie wypowiedziała się w sposób pewny i niewątpliwy. Mecenas wskazała, że żadna z opinii nie odnosi się do okoliczności dodatkowych, takich jak: ból głowy, na który skarżyła się kobieta czy stan oskarżonego.
Dlatego obrona zamierza złożyć wniosek o powołanie kolejnych biegłych. Natomiast sąd chciałby przesłuchać jeszcze jednego świadka, który dotychczas już kilka razy nie stawiał się na wezwania. Jest to istotna osoba, która być może była bezpośrednim świadkiem zdarzenia. Sąd intensywnie poszukuje świadka, wykorzystując wszelkie dostępne możliwości, ale pan świadek zgłosić się nie chce.
40-latek był już karany sądownie. W 2012 r. opuścił zakład karny.
dorota.marianska@bialystokonline.pl