Policjanci badali plakat na zlecenie prokuratury. Wcześniej interweniowali strażnicy miejscy, do których trafił sygnał, że Dramatyczny może propagować faszyzm.
- Prowadzimy czynności sprawdzające w kierunku propagowania faszyzmu. Chodzi o artykuł 256 kodeksu karnego - mówił na początku maja portalowi BiałystokOnline Andrzej Baranowski, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.
Dziś wiadomo, że śledczy w podkowach widniejących na plakacie spektaklu wystawianego w Teatrze Dramatycznym nie dopatrzyli się propagowania faszyzmu. Postępowanie policyjne zostało umorzone. Decyzja nie jest prawomocna.
Plakat do "Białej siły, czarnej pamięci" przedstawia cztery symbole szczęścia - podkowy - układające się w znak swastyki. W ten sposób Agnieszka Popek-Banach i Kamil Banach (z białostockim Teatrem Dramatycznym współpracują już od 2013 r.) nawiązali do jednej ze scen ze spektaklu na podstawie reportażu "Białystok. Biała siła, czarna pamięć" Marcina Kąckiego. Autor książki, a także autor adaptacji na język teatru przełożyli autentyczne zdarzenie, gdy jeden z białostockich prokuratorów stwierdził, że swastyka nie musi kojarzyć się z nazizmem, ale jest też symbolem szczęścia powszechnym w azjatyckich religiach.
Sztukę na podstawie teksu Kąckiego próbowano zablokować jeszcze przed premierą. U marszałka, który sprawuje pieczę merytoryczną nad Dramatycznym, interweniowali radni Prawa i Sprawiedliwości. Do Jerzego Leszczyńskiego wpłynął również list, pod którym podpisali się przedstawiciele kilkunastu organizacji prawicowych i katolickich. Identyczne listy wysłali do biskupów Edwarda Ozorowskiego oraz Jakuba.
Marszałek w cenzora jednak się nie bawił. Premiera odbyła się - poprzedziła ją pikieta Młodzieży Wszechpolskiej, w której wzięło udział raptem kilkadziesiąt osób.
anna.d@bialystokonline.pl