Piotr Łobodziński, czyli jeden z najbardziej utytułowanych towerrunnerów na świecie, bieg na Wieżę Eiffla wygrał już po raz trzeci z rzędu, choć tym razem jego czas był nieco gorszy od poprzednich wyników (7 minut 50 sekund w 2015 r. i 7 minut 48 sekund w roku ubiegłym), to i tak nikt nie był w stanie mu dorównać.
- Takiej bomby w nogach nie miałem już dawno. To jak gasłem na ostatnich piętrach, zapamiętam na długo. Za szybkie otwarcie i efektem tego było cierpienie na końcówce, gdzie straciłem mnóstwo sekund. Na szczęście przewaga wypracowana na początku wystarczyła do odniesienia trzeciego zwycięstwa w Paryżu. Dzisiaj zrobiłem to, przed czym zawsze przestrzegam biegających na schodach, czyli za szybko się zakwasiłem – komentował na swoim profilu na Facebooku Łobodziński.
Mimo dużych zastrzeżeń co do swojej dyspozycji, Polak znalazł się na szczycie znanego francuskiego obiektu szybciej niż robi to winda z turystami.
Wśród kobiet najlepsza okazała się Australijka Suzy Walsham (9 minut i 34 sekundy), a tuż za nią uplasowała się Dominika Stelmach.
rafal.zuk@bialystokonline.pl