"Z nieczynną do końca ręką, ale wystąpię" - zapewniał po lutowym wypadku na obozie narciarsko-snowboardowym we Włoszech, podczas którego złamał obojczyk. Obietnicy dotrzymał. Dzięki temu białostocka publiczność mogła na żywo usłyszeć solową płytę Rojka "Składam się z ciągłych powtórzeń".
Koncert rozpoczął utwór "Lato 76". "Gdybyś nie zahamował, nie byłoby mnie" - Artur przypomina fakt ze swojego dzieciństwa. Wyrwał się babci, wybiegł na ulicę i o mały włos przejechałby go samochód. Potem singlowy "Beksa", "Krótkie momenty skupienia", "Czas, który pozostał", "Kot i pelikan". Utwory zyskały nowe aranżacje, zespół rozszerzył instrumentarium o dzwony rurowe, puzon czy melodykę. Gitarzysta w wielu momentach grał smyczkiem. Unieruchomiony prawy obojczyk Rojka uniemożliwił grę na gitarze, ale artysta nadrabiał pełnym emocji wokalem, sięgnął też po marakasy. W scenicznym kostiumie uwagę przykuwała błyskotliwa rękawiczka.
- Dziękuję za tak liczne przybycie - zwrócił się do słuchaczy Rojek. - Miło nam, że możemy zagrać w tak pięknej sali.
I mówił dalej: - W związku z tym, że ostatnio zaliczyłem nieszczęśliwy upadek, część utworów uległa przearanżowaniu. Możemy też zagrać coś starszego w nowej wersji.
- Ten utwór wykonywałem z zespołem Lenny Valentino, ale w innej wersji - zapowiedział "Chłopca z plasteliny" Artur Rojek.
Piosenka miała oszczędną oprawę, zabrzmiała melodyka. Potem anglojęzyczne "Easy" z puzonem. Następnie artysta wrócił do solowego albumu, a dokładnie do drugiej jego połowy. Niepokojący "Kokon", obiecujące "To, co będzie" i przebojowe "Syreny". W tym ostatnim utworze Rojek zapomniał tekstu.
- Czasami tak mam, że zapominam tekstu - skomentował z uśmiechem sytuację. I przypomniał historię, gdy przed laty z Myslovitz podczas koncertu w Częstochowie miał problemy z "Krótką piosenką o miłości".
- Pamiętałem pierwszy wers, ale nie pamiętałem, co było dalej. Chłopaki grali, wreszcie wykonaliśmy ten utwór instrumentalnie. Od tego czasu mam kartki, z których korzystam.
Były jeszcze "Lekkość" i "Pomysł 2". Publika gorąco oklaskiwała artystę i zespół. Pojawili się na bis i zagrali "Dla taty" z repertuaru Lenny Valentino i "Ring of fire" Johnny'ego Casha w tanecznej wersji. W jednym z utworów, mimo nieczynnej ręki, Rojek zrobił użytek z gitary. Ludzie zerwali się z miejsc, nie mogło więc zabraknąć drugiego bisu. Na finał w Operze zabrzmiały: "Czas, który pozostał", "Syreny" i "Beksa". Publika skorzystała z zachęty artysty i zaśpiewała razem z nim.
Portal BiałystokOnline patronował wydarzeniu.
anna.d@bialystokonline.pl