Reforma edukacji była jednym ze sztandarowych projektów, które obiecywało Prawo i Sprawiedliwość w kampanii przed wyborami parlamentarnymi. Słowa dotrzymało, bo prawdopodobnie jeszcze w tym roku ustawa przejdzie całą ścieżkę legislacyjną, a obowiązywać zacznie od stycznia.
W ubiegłym tygodniu ustawa Prawo oświatowe trafiła pod obrady sejmu i po kilkugodzinnej dyskusji została przegłosowana stosunkiem głosów 230 do 199. Jak można było się spodziewać, wprowadzono zaledwie niewielkie poprawki w pierwotnym projekcie, jak ta, która daje możliwość przeniesienia dziecka do innej podstawówki, jeśli w wyniku zmiany sieci szkół w danym mieście uczeń znajdzie się w innym obwodzie.
Żeby jednak zrozumieć, co czeka nauczycieli, uczniów, rodziców, a także władze samorządowe, należy zacząć od wymienienia wszystkich najważniejszych zmian, które zakłada reforma.
Nowy ustrój szkoły
Największą i najważniejszą rewolucją jest bez wątpienia zmiana struktury kształcenia. System 6 lat szkoły podstawowej, 3 lata gimnazjum, 3 lub 4 lata szkoły średniej albo 3 lata zawodówki zastąpi stosowany do 1999 r. układ 8 lat podstawówki, 4 lub 5 lat szkoły średniej. Szkoła zawodowa zostanie natomiast zastąpiona dwustopniową szkołą branżową (3 lata I stopnia i 2 lata II stopnia).
Wygaszanie gimnazjów rozpocznie się od roku szkolnego 2017/2018. Po prostu nie odbędzie się już wówczas rekrutacja, a dzieci z VI klasy naukę kontynuować będą w VII. Oznacza to, że gimnazja ostatecznie znikną w roku 2019.
Zmiany w szkołach średnich mają zostać zapoczątkowane w roku szkolnym 2019/2020, a ostatni uczniowie, którzy wyszli z gimnazjum, mogą kończyć naukę w 2023/2024, jeśli zdecydują się zaliczyć dwa stopnie szkoły branżowej.
Te przekształcenia doprowadzą do dość dziwnej sytuacji, kiedy to w roku szkolnym 2019/2020 w I klasie szkoły średniej spotkają się pierwsi absolwenci 8-klasowej podstawówki i ostatni uczniowie, którzy kończyli gimnazjum. Rzecz w tym, że ci pierwsi będą mieli wówczas 14 lat, a ci drudzy 16. Obie grupy trafią do szkoły średniej po innym kursie, więc i dalej będą musiały iść innym trybem nauczania.
Jeśli chodzi o egzaminy, to pod koniec podstawówki, tak jak pod koniec gimnazjum, będzie trzeba napisać test. Zmieni się jednak podział – nie będzie egzaminu humanistycznego i z przedmiotów ścisłych. Uczniowie będą musieli rozwiązać arkusze z języka polskiego, matematyki i języka obcego. Od roku szkolnego wprowadzony zostanie także egzamin z przedmiotu dodatkowego: historii, biologii, fizyki, chemii lub geografii.
Także maturę czekają korekty. Obowiązkowego egzaminu z przedmiotu dodatkowego na poziomie rozszerzonym będzie można nie zdać. Próg zdawalności wyniesie 30%. Świadectwo dojrzałości otrzyma się więc wówczas, gdy przeskoczy się ten próg ze wszystkich podstawowych i przynajmniej jednego dodatkowego przedmiotu. Zmianą jest również to, że po szkole branżowej, inaczej niż po zawodówce, będzie można przystąpić do matury i zdawać na studia.
Zmiany programowe
Wiadomo już, że ze względu na reorganizację w systemie uczenia potrzebne są nowe podstawy programowe. Większość z nich została już podana do publicznej informacji. Nie sposób przytoczyć szczegółów programu każdego przedmiotu. Jest jednak kilka poważnych przeróbek. Ze szkoły podstawowej zniknie np. nauka przyrody. Uczniowie natomiast od V klasy będą się uczyć oddzielnie biologii, geografii, a od VII fizyki i chemii.
W tym samym momencie wprowadzony zostanie drugi język obcy. Z pierwszym uczeń będzie miał do czynienia od początku edukacji. Za to nauka dwujęzyczna, która do tej pory była możliwa już od gimnazjum, rozpoczynać się będzie od VII klasy szkoły podstawowej.
Wiedza o społeczeństwa trafi do programu dopiero w VIII klasie, podobnie jak edukacja o bezpieczeństwie. W szkoła ma za to pojawić się wychowanie patriotyczne.
Co muszą samorządy
Do 31 marca samorządy muszą podać nową siatkę szkół. Planowane jest, że gimnazja funkcjonujące do tej pory w zespołach wcielone zostaną do placówki, z którą go tworzyły. Natomiast samodzielne budynki zostaną przekształcone w podstawówkę lub szkołę średnią. Te zmiany pociągną za sobą konieczność nowego ustalenia obwodów, na podstawie których odbywa się rejonizacja, a w konsekwencji konieczność przenoszenia się uczniów do innych szkół w trakcie cyklu nauczania.
Nie wiadomo jeszcze, jakie obciążenia poniosą budżety samorządów, które będą musiały dostosować zasoby szkół podstawowych do nauczania przedmiotów ścisłych, zmienić wszelkiego rodzaju dokumenty, jak tabliczki itp., a także ewentualnie wypłacić odprawy dla nauczycieli, którzy stracą pracę – choć, według zapewnień minister edukacji Anny Zalewskiej, nic takiego się nie stanie, a pieniądze na przeprowadzenie zmian władze lokalne otrzymają z subwencji oświatowej.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl