Robert Żyliński jako polityk nie jest znany. Kojarzy się za to z kręgami biznesowymi. Od 2011 r. jest prezesem Suwalskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, wcześniej był dyrektorem w Wojewódzkim Zarządzie Melioracji i Urządzeń Wodnych w Białymstoku. Kilka dni temu ogłosił, że zamierza ubiegać się o fotel prezydenta stolicy Podlasia. Swoją kampanię wyborczą oficjalnie rozpoczął w niedzielę.
Przedsiębiorczość
- Dlaczego kandyduję? Z mojej pracy z przedsiębiorcami wynika, że Białystok nie sprzyja przedsiębiorczości. Mamy dużo defektów - mówił na spotkaniu z dziennikarzami Robert Żyliński.
Jak zaznaczał, ostatnie lata nie były do końca wykorzystane.
- Zrealizowano inwestycje drogowe, ale Białemustokowi potrzebne jest przede wszystkim wsparcie przedsiębiorców - uważa.
Wymienia wciąż za małą ilość terenów inwestycyjnych, ale nie tylko. Duży inwestor nie przyjedzie do miasta, gdzie nie ma zapewnionego przyłącza energetycznego, linii gazowej. W Białymstoku jest dużo firm, ale głównie rodzinnych
- To firmy lokalne, nie wchodzą na rynek zagraniczny, nie idą na giełdę - mówił.
Jego pomysłem na przyciągniecie inwestorów mają być np. ulgi podatkowe.
Miejsca pracy
Drugim z punktów jego programu wyborczego jest walka z bezrobociem.
- Mamy najwyższe bezrobocie w kraju. W Białymstoku bezrobocie jest równe województwu. Tak nie powinno być. Miasto powinno być kołem zamachowym dla regionu - stwierdzał Żyliński.
Narzekał również na odpływ młodych ludzi, wykształconych na białostockich uczelniach. Wyjeżdżają do Warszawy często nie dlatego, że u nas nie znaleźliby pracy, ale temu, że gdzie indziej zarobią więcej. Twierdzi, że gdyby w mieście byłoby więcej przedsiębiorstw, walczonoby o pracowników.
Przyjazne miasto
Prezes SSSE narzekał również na brak przejrzystości działań samorządu.
- Samorząd powinien pytać ludzi, a nie dowiadują się np. o ekranach akustycznych, gdy wychodzą na miasto - mówił.
Jego zdaniem władze nie są przyjazne mieszkańcom. Polityka informacyjna jest słaba, także wiele rozwiązań jest mało przyjaznych. Żyliński wymienia tu parkowanie w centrum, problem z kartami postojowymi i ścieżki rowerowe z kostki.
- Nie trzeba wielkich konsultacji, by wiedzieć, jak się buduje ścieżkę rowerową - narzekał.
Szkolnictwo
Nowa twarz w walce o fotel włodarza Białegostoku zwraca uwagę w swoim programie wyborczym także na szkolnictwo.
- Szkolnictwo w Białymstoku to administrowanie, nie zarządzanie - uważa.
Narzeka, że młodzież z miasta wyjeżdża, szkoły są likwidowane, bo bierze się pod uwagę wartość nieruchomości, które zwalniają, jednocześnie pracodawcy narzekają na brak wykwalifikowanych pracowników, absolwentów szkół zawodowych.
Żyliński zwrócił również uwagę na problem braku miejsc w przedszkolach, do których w tym roku znowu nie dostało się aż 600 maluchów.
- Wystarczy uruchomić system dopłat do przedszkoli prywatnych - proponuje i podkreśla, że to również będzie ukłon w stronę małej przedsiębiorczości.
- Półtoramiliardowy budżet Białegostoku stać, by Białystok był miastem przyjaznym mieszkańcom - kończył Żyliński.
Komitet Wyborczy Wyborców Robert Żyliński "Rozbudźmy Białystok" jest bezpartyjny. Będzie wystawiał również kandydatów do rady miasta. Jego kampanii towarzyszy hasło "Żyrafy wychodzą z szafy".
Żyliński będzie walczył o fotel prezydenta Białegostoku z urzędującym Tadeuszem Truskolaskim, Janem Dobrzyńskim (PiS) i Krzysztofem Bilem-Jaruzelskim (SLD). Wystawienie swojego kandydata zapowiedziała ponadto Nowa Prawica.
ewelina.s@bialystokonline.pl