"27 stycznia opublikowano wyrok TK Julii Przyłębskiej, w praktyce niemal całkiem zakazujący aborcji w Polsce przez zakaz aborcji ze względów embriopatologicznych, czyli ciężkiego uszkodzenia lub choroby płodu. Według pseudotrybunału płód to dziecko, a osoba w ciąży nie ma prawa do decydowania o swoim ciele, zdrowiu i życiu! Przeciwko temu drakońskiemu prawu protestowałyśmy i będziemy protestować" - informuje Młoda Lewica Podlaskie.
Przed przesłuchaniem
Dwie uczestniczki protestów sprzeciwiające się zaostrzeniu prawa aborcyjnego, w tym jedna z działaczek Młodej Lewicy zostały przesłuchane w roli podejrzanych na Komendzie Miejskiej Policji przy ul. Bema w Białymstoku.
"Policja, która powinna chronić nas i nasze prawa, kolejny raz okazuje się narzędziem represji i zastraszania. Wychodziłyśmy i wychodziliśmy słusznie demonstrować nasz gniew przeciwko łamaniu praw człowieka, a teraz niektóre z nas chcą za to ukarać! Nie mamy wątpliwości, że chcą nas uciszyć, chcą nas zastraszyć, chcą nas powstrzymać przed dalszą walką" - pisze Zofia Stankiewicz, koordynatorka okręgowa Młodej Lewicy na Podlasiu.
Jedną z wezwanych do przesłuchania jest 17-letnia Julita Nowacka z Młodej Lewicy.
- Zostałam wezwana początkowo w charakterze świadka, aktualnie mam wezwanie w charakterze osoby co do której istnieje uzasadniona podstawa do sporządzenia przeciwko niej wniosku o ukaranie w sprawie o wykroczenie art. 116 p. 1 kodeksu wykroczeń - mówi Julita.
Uczestniczyła już w kilku protestach, na których została wylegitymowana bez przyczyny. W strajkach brała udział wraz z grupą działaczy Młodej Lewicy.
- Po strajku legitymowali różne osoby. Z tego co wiem wezwania otrzymały jeszcze dwie inne osoby, ale w charakterze świadka - informuje. - Wezwanie otrzymałam na początku kwietnia. Wydaje mi się, że nie jest ono zasadne, ponieważ nie jestem organizatorem protestu, więc będziemy musieli im to przedstawić - dodaje Julita.
Na przesłuchanie wstawiła się wraz ze swoim adwokatem.
- Okręgowa Rada Adwokacka w Białymstoku pomaga uczestnikom strajków pro bono, także sami zaoferowali się do pomocy, również dla Marii, drugiej uczestniczki wezwanej dzisiaj na przesłuchanie - tłumaczy Julita przed przesłuchaniem.
Spisywanie uczestników pod komendą
Pod budynkiem komendy przy ul. Bema o godz. 14.00 zebrało się około 10 uczestników, którzy chcieli wyrazić solidarność z przesłuchiwaną nastolatką. Mieli ze sobą transparenty głoszące hasła:
- Nigdy nie będziesz szła sama;
- Nie darzę zbytnią aprobatą ostatnich działań policji;
- Nie damy się zastraszyć;
- Pałkami prawdy nie da się zabić;
- Ścigajcie pedofilii tak jak ścigacie aktywistów;
- Władza minie wstyd zostanie.
Po ok. 10 minutach protestu wszyscy uczestnicy zostali spisani przez licznych funkcjonariuszy policji. Każdy z protestujących bez problemu przekazał im swój dowód tożsamości, a wśród uczestników wielu było niepełnoletnich.
- Wcześniej już byłam kilka razy spisywana na protestach czy manifestacjach. Moim zdaniem władza powinna nas zrozumieć. Stoimy w obronie naszych koleżanek, które zostały wezwane na przesłuchanie - stwierdza niespełna 16-letnia Oliwia Trypuć z Młodej Lewicy.
Jeden uczestnik protestu przez megafon mówił: "żeby wylegitymować uczestnika zgromadzenia trzeba mieć sensowną i konkretną przyczynę. [...] Zgromadzenia społeczne są legalne i powinny być chronione przez funkcjonariuszy policji".
Przesłuchanie trwało 20 minut
Julita Nowacka w trakcie przesłuchania odmówiła składania wyjaśnień.
- Policja uważa, że organizowałam dwa strajki. Pierwszy 8 marca, a drugi bodajże między 21 a 22 marca. Zdaniem policji ilość osób na strajku przekroczyła dopuszczalną. Póki co nie otrzymaliśmy dowodów, które by potwierdzały, że byłam organizatorką strajku. A de facto nią nie byłam - tłumaczy 17-latka.
Ucząca się w Zespole Szkół Katolickich w Białymstoku Julita dodaje, że jej szkoła jeszcze nie wie o wezwaniu, ale na pewno nie popiera takich działań.
- Każda z nas ma prawo walczyć o nasze prawa, ja z tego prawa także skorzystałam, a to że aktualnie policja ściga uczestniczki Strajku Kobiet uważam za próbę zastraszania nas, ale my się nie poddamy - podsumowuje.
malwina.witkowska@bialystokonline.pl