Podczas posiedzenia pojednawczego przed Sądem Rejonowym w Białymstoku nie udało się doprowadzić do porozumienia między prezydentem Tadeuszem Truskolaskim a Jackiem Słomą – prezesem Podlaskiego Instytutu Rzeczpospolitej Suwerennej, który oskarżył włodarza naszego miasta o pomówienie.
Jacek Słoma był organizatorem jednego ze zgromadzeń, które zostało zgłoszone w tym samym terminie co Białostocki Marsz Równości. Miał być to "Marsz Rodzin w obronie tradycyjnych wartości". Miasto nie zgodziło się wówczas na jego zorganizowanie ze względów bezpieczeństwa, ponieważ oba wydarzenia kolidowały ze sobą. Sąd, chociaż dopiero II instancji, przyznał rację magistratowi.
Jednak już po marszu Tadeusz Truskolaski w ten sposób komentował całą sytuację: "Była próba negocjacji z tym marszem Pana Słomy, żeby oni zmienili trasę i była rozprawa administracyjna i oni się zwyczajnie na to nie zgodzili, bo chodziło o zadymę, chodziło o konfrontację i żeby wywołać burdy i żeby pokazać tak naprawdę, że oni są po jakiejś stronie, ale to jest ciemna strona".
To właśnie za słowa o "zadymie" i "burdach" Jacek Słoma pozwał Tadeusza Truskolaskiego. Powód uznał, że narażają one jego dobre imię. Oczekuje od prezydenta przeprosin. Na razie jednak obie strony spróbują mediacji. Gdyby jednak nie udało się doprowadzić do ugody, to o sprawie rozstrzygnie sąd.
Jacek Słoma na razie nie wypowiedział się do wymiaru kary, jakiego żąda dla prezydenta, ale zaznaczył, że oczekuje także wpłaty 30 tys. zł na wskazaną przez niego fundację.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl