Ta informacja powinna ucieszyć kobiety przebywające na urlopie macierzyńskim i zastanawiające się nad tym, czy uda im się szybko powrócić na rynek pracy. Premier zapowiedział jak najszybszą realizację jednej z obietnic wyborczych.
– Wypłacimy każdej mamie, każdej rodzinie, wszystkim rodzicom, którzy potrzebują pomocy na opiekę nad swoim maleństwem, 1500 zł miesięcznie – zadeklarował w Sejmie Donald Tusk.
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, miałoby to być świadczenie wypłacane co miesiąc od skończenia przez dziecko roku do trzech lat. To matka miałaby zdecydować, na co chce przeznaczyć pieniądze - na żłobek, opiekunkę, czy faktycznie przekazać je babci zajmującej się na co dzień wnukiem.
Czy "babciowe" ma być wypłacane zamiast innych świadczeń? Nowy rząd przekonuje, że nie. Według zapowiedzi polityków, żadne świadczenie dotąd dane, nie będzie odebrane. To oznacza, że w ramach państwowego wsparcia młodzi rodzice otrzymaliby naprawdę spore środki. 500+ od stycznia zamienić ma się w 800+. Sporym zastrzykiem finansowym jest także rodzinny kapitał opiekuńczy, w ramach którego można otrzymać 1000 zł miesięcznie przez rok lub 500 zł przez dwa lata na każde drugie i kolejne dziecko w rodzinie. Ponadto młodzi rodzice tuż po narodzinach dziecka mogą złożyć wniosek o "becikowe" - w tym przypadku jednak obowiązuje kryterium dochodowe, maksymalnie 1922 zł netto na osobę w rodzinie. Z kolei młode mamy, które nie mają prawa do zasiłku macierzyńskiego, mogą liczyć na "kosiniakowe", czyli 1000 zł miesięcznie przez rok.
24@bialystokonline.pl