Partnerstwo publiczno-prywatne, jak sam nazwa wskazuje, pozwala na to, żeby przy pewnych inwestycjach władze samorządowe i prywatni inwestorzy mogli podzielić się kosztami, ale też zyskami. Przez parlament przechodzi projekt nowelizacji ustawy o partnerstwie publiczno-prywatnym oraz niektórych innych ustaw. Na początku lipca przejął ją sejm, a teraz - bez wprowadzenia poprawek - także senat. Nowe przepisy wynikają bezpośrednio ze Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju i ich efektem ma być zwiększenie udziału kapitału prywatnego w finansowaniu inwestycji publicznych, a jednocześnie rozłożenie w czasie obciążeń sektora finansów publicznych.
Wspomniana nowelizacja zawiera kilka elementów, które w mieszkańcach mogą wzbudzić poważny sprzeciw. Chodzi np. o strefy płatnego parkowania. Nowe przepisy umożliwiają miastom, które mają powyżej 100 tys. mieszkańców, tworzenie tzw. "śródmiejskich stref płatnego parkowania", w których będą obowiązywać wyższe ceny.
Obecnie, zgodnie z ustawą o drogach publicznych, stawka za pierwszą godzinę nie może przekroczyć 0,15 proc. płacy minimalnej, czyli 3,15 zł (w Białymstoku, zależnie od podstrefy 2,40 lub 1,20). Jednak przy tak niskich stawkach samorządom trudno znaleźć partnerów prywatnych do budowy nowych parkingów.
Nowelizacja, przewiduje, że we wspomnianych "śródmiejskich strefach", miasta będą mogły wprowadzić stawki nawet 3 razy większe, czyli maksymalnie 9,45 zł. W pozostałych podstrefach ma zostać bez zmian. Podobne korekty mają także dotyczyć kar za nieopłacenie parkingu. Obecnie wynosi ona 50 zł, natomiast ustawa umożliwia podniesienie jej do wysokości 10 proc. minimalnego wynagrodzenia, czyli do 210 zł.
Trzeba jednak zauważyć, że nowe przepisy będą dawał możliwość, a nie nakazywały władzom miast na wprowadzenie zmian. Równocześnie jednak samorządy będą zobowiązane do przekazania 65 proc. środków za parkowanie na transport publiczny oraz na rozwój terenów zielonych.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl