Adam Andruszkiewicz podkreślił, że w ostatnich dniach dociera do niego sporo informacji dotyczących migrantów, którzy pojawiają się w małych przygranicznych miejscowościach. Poseł jest zdania, że mieszkańcy czują się zagrożeni oraz obawiają się o bezpieczeństwo swoich dzieci. Jako przykład przywołał sytuację z Czerlonki (gm. Białowieża). Poseł wspomniał, iż tamtejsi samorządowcy skarżą się, że to właśnie u nich we wsi znajduje się "punkt zbiorczy". I że z tego miejsca migrantów zabierają organizacje umożliwiające im nielegalny pobyt w Polsce.
W związku z tymi wydarzeniami, poseł Adam Andruszkiewicz podjął interwencję i wystosował zapytanie do urzędu wojewódzkiego. Zawarł w nim prośbę o uargumentowanie zasadności wysłanego w ostatnich dniach przez Podlaski Urząd Wojewódzki pisma do wszystkich samorządowców w woj. podlaskim (dokument nadany przez PUW miał zawierać prośbę o przygotowanie wykazu wszystkich miejsc noclegowych do przyjęcia cudzoziemców).
- To jest niezwykle ważna i istotna kwestia, że PUW wskazuje na potencjalną możliwość masowego napływu cudzoziemców. W piśmie (wysłanym do samorządowców) zostało zaznaczone, że nie chodzi o obywateli Ukrainy. Dlatego postanowiłem zapytać PUW o jakich potencjalnie cudzoziemców chodzi i skąd właśnie taka decyzja. Chcę dowiedzieć się, czy pismo wysłane przez PUW jest rutynową czynnością czy jest to nowa dyrektywa rządu o spodziewanej relokacji migrantów - mówił Adam Andruszkiewicz.
Poseł w piśmie wysłanym do PUW pyta również o bezpieczeństwo mieszkańców woj. podlaskiego. Uważa, że głosów zaniepokojenia płynących spod granicy nie powinno się ignorować.
- Mieszkańcy mają prawo czuć się zaniepokojeni - przekonywał Adam Andruszkiewicz. Poseł zaznaczył, że powszechnie wiadomo, kto znajduje się za zaporą. Od kilku bowiem dni media społecznościowe obiegają zdjęcia młodych mężczyzn o blisko-wschodnich lub afrykańskich rysach.
- Jestem po rozmowach z naszymi służbami w woj. podlaskim. Dane są jasne: 99 proc. ludzi, którzy przekraczają nielegalnie granicę, którzy stoją pod zaporą, to są młodzi pełnoletni mężczyźni. Są agresywni i dążą do konfrontacji z naszymi służbami. Nie ma tam kobiet z dziećmi - podkreślał poseł. I pytał dalej:
- Co urząd wojewódzki, czy też nasze służby wiedzą na temat tych grupek mężczyzn, które pojawiają się na ulicach podlaskich miast i podlaskich wsi? Tu zdecydowanie trzeba przypilnować tej kwestii. Będę apelował również do rządu centralnego w Warszawie, do rządu pana Tuska i pana Hołowni o to, żeby zostały zwiększone nakłady na obronę naszej granicy, o to, żeby nasze służby były wyposażane w najnowocześniejszy sprzęt do obrony granicy - mówił Adam Andruszkiewicz.
Jednocześnie zaapelował, by mieszkańców woj. podlaskiego nie nazywać rasistami - w ocenie Andruszkiewicza można mieć przecież prawo, by bać się osób, o których nic nie wiadomo. Poseł podkreślił również, że woj. podlaskie jest tolerancyjne: ponieważ tu w zgodzie od lat żyją ludzie różnych narodowości i wyznań, zaś studenci z wymiany międzynarodowej także korzystają w pełni z gościnności regionu i sami czują się bezpiecznie.
24@bialystokonline.pl