Urodził się na Syberii, w rodzinie z muzycznymi tradycjami. 16 lat temu przyjechał do Polski i został. Jest muzykiem, wokalistą i aktorem - na koncie ma role w ponad dwudziestu serialach i filmach. Z wykształcenia dyrygent orkiestry estradowej.
Jego koncert składał się z dwóch części. Pierwszą wypełniły pieśni Włodzimierza Wysockiego. Na początek Malinowski zaśpiewał słynne "Polowanie na wilki" (na jego motywach Kaczmarski napisał "Obławę"). Zachrypnięty głos, wulkan emocji, do tego wymowny akompaniament gitary akustycznej. Publiczność nie kryła poruszenia. Słuchacze spoglądali z niedowierzaniem, że ktoś jeszcze potrafi wydobyć taką dramaturgię z twórczości rosyjskiego barda.
Przed każdym utworem artysta z aktorskim zacięciem recytował krótkie streszczenie po polsku. - Od dwóch lat, od czasu spektaklu "Rajskie jabłka" w Teatrze Polonia próbuję śpiewać po polsku. Udało mi się przetłumaczyć kilka tekstów Wysockiego. Pierwszym w całości przez mnie przełożonym była "Moja cygańska" - opowiadał Malinowski. Tą część koncertu zakończył brawurową wersją "Koni narowistych". - To requiem, które Wysocki napisał sam dla siebie - mówił.
W drugiej, bardziej lirycznej i sentymentalnej części występu zabrzmiały utwory Bułata Okudżawy i Aleksandra Wysockiego. Nie zabrakło słynnej "Modlitwy" Okudżawy. - Rozenbaum jest mniej znany w Polsce. Jako jedyny z tych trzech rosyjskich bardów żyje. Mieszka w Petersburgu i jeszcze do niedawna jeździł jako lekarz w karetce. Teraz poświęcił się śpiewaniu i koncertom. Mam nadzieję, że spotkam się z nim podczas występów w Polsce - powiedział Malinowski i zaśpiewał kilka jego wesołych piosenek z tzw. folkloru ulicznego.
Bisował dwukrotnie. Na zakończenie, podobnie jak kilka dni temu w tym samym miejscu Alosza Awdiejew, Malinowski wykonał wielki rosyjski hit "Oczy czornyje".