Bez wpływów z 1% podatku zespół medyczny Fundacji "Pomóż Im" nie byłby w stanie pomóc wielu chorym dzieciom. Przekazane w ten sposób pieniądze pozwalają pokryć koszty całodobowej opieki medycznej, sfinansować zakup środków opatrunkowych, leków, aparatury medycznej. Trzydziestka podopiecznych Hospicjum korzysta również z kosztownej rehabilitacji, opieki pielęgniarskiej a rodziny dodatkowo ze wsparcia psychologicznego.
Fundacja lekiem na całe zło
- Mój Sebastian jest upośledzony ruchowo i umysłowo. Nie ma z nim kontaktu, ale jest pięknym dzieckiem. Naprawdę. Kiedy ludzie widzą go pierwszy raz, mówią, że to zdrowy i śliczny chłopiec. Zresztą on cały czas się uśmiecha i ten uśmiech sprawia, że chce się żyć – mówi Barbara Pawluczuk, mama Sebastiana.
Samotnie wychowuje 2 synów. Straszy chłopiec jest całkowicie zdrowy. Kiedy trwało kilkumiesięczne diagnozowanie i rozpoznawanie schorzeń u Sebastiana, był to najgorszy okres w jej życiu.
- Od szpitala do szpitala. Nikt nie wiedział, co się z nim dzieje. Kiedy miał kilka miesięcy, zaczął krzyczeć, niemiłosiernie płakać. Nieraz takie ataki trwały 24 godziny na dobę. Później okazało się, że jest za wiotki jak na swój wiek. Lekarze w Białymstoku mówili, że po prostu taki jest, inni stawiali błędne diagnozy. Wreszcie trafiliśmy do Centrum Zdrowia Matki i Dziecka w Warszawie. Dopiero tam, po pół roku, dowiedziałam się, że to zespół Leigha, za który odpowiada jeden zmutowany gen. To był szok, długo nie mogłam się otrząsnąć i wtedy na naszej drodze stanęli ludzie z Fundacji "Pomóż Im" - mówi Barbara Pawluczuk i dodaje, że bez nich nie poradziłaby sobie z chorobą syna.
Pracownicy Fundacji kilka razy w tygodniu odwiedzają swoich podopiecznych. Ich rodzinom pomagają w opiece, rehabilitacji, a jeżeli trzeba - w innych czynnościach dnia codziennego. Zapewniają leki, opatrunki.
- Proszę mi wierzyć Fundacja jest lekarstwem na wszystko. Na chorobę Sebastiana, na problemy osobiste, na to, że w pracy czasem nie idzie, że mąż zostawił... Na wszystko – mówi mama. - Sebastian jest w takim stanie, że każda najmniejsza infekcja sprawia, że obumiera jego mózg. Kiedy tylko dzieje się coś niepokojącego, wystarczy jeden telefon i te anioły z hospicjum już są – lekarz, pielęgniarki, psycholog. Bez nich byłoby mi bardzo ciężko.
Przygotowują nas na Jej odejście
Kiedy 2 lata temu na świat przyszła Amelka, lekarze nie dawali jej zbyt wielkiej szansy na przeżycie. Dziewczynka urodziła się z toksoplazmozą, wodogłowiem i okołoporodowym porażeniem mózgowym. Do tej pory przeszła 4 operacje. Być może będą kolejne.
- Tuż po porodzie lekarz prowadzący skontaktował się z lekarzem z Domowego Hospicjum dla Dzieci Fundacji "Pomóż Im" i od tamtej pory jesteśmy, można powiedzieć, rodziną. Jestem wdzięczna lekarzom i pielęgniarkom, że w każdej sytuacji mogą i chcą nam pomagać – mówi wzruszona Renata Rogalewska, mama Amelki.
Jej rodzina mieszka w Nowych Kupiskach. To niewielka miejscowość za Łomżą.
- W łomżyńskim szpitalu nie bardzo wiedzą, jak z nami postępować, bo Amelka jest trudną pacjentką. Ostatnio podskoczyło jej ciśnienie. Wystarczył jeden telefon i przyjechał lekarz z hospicjum. Gdyby nie Fundacja, pewnie byśmy jakoś sobie radzili, ale ta pomoc jest nieoceniona – mówi pani Renata. - Dla nas bardzo ważne jest też to, że codziennie jesteśmy przygotowywani do tego, że Amelka od nas odejdzie. Wiemy, że może to nastąpić w każdej chwili, ale i w tym ogromie bólu nie zostaniemy sami i wiemy, że Fundacja będzie nas wspierać do samego końca i dłużej.
Fundacja "Pomóż Im": KRS 0000 288 520
[ARTYKUŁ SPONSOROWANY]