- Surrealizm. Co znaczy dla Pani? Czy może być stylem życia?
Agnieszka Taborska: Może, choć nie musi. Na pewno podsuwa pomysły, jak radzić sobie z rzeczywistością. Wyostrza zdolność spostrzegania absurdu w naszym otoczeniu, a także przejawów przypadku i czarnego humoru. Żeby "żyć surrealistycznie", nie trzeba koniecznie ekstrawagancko się ubierać i wypełniać mieszkania dziwnymi przedmiotami. Wystarczy czytać autorów nie tylko opisujących świat, ale i podróżujących w wyobraźnię. I mieć oczy i głowę stale otwarte na to, co wokół: na aurę, którą surrealiści nazywali cudownością. Niby proste, ale to, co najczęściej robimy, czyli patrzenie w ekran, umiejętności te stępia.
- Jeśli to styl życia, to jakie są charakterystyczne cechy surrealizmu?
Otwartość na to, co nieoczywiste. Wrażliwość wobec stanów pośrednich, choćby zapadania w sen i tego, co wyprawia się wtedy w naszych głowach. Wielka nieufność wobec wszystkiego, co zwykliśmy nazywać tradycją, a co służy blokowaniu nowych myśli. Zgoda ze stwierdzeniem Rolanda Topora, że akcent rozwiązuje języki, bo rodzi pytania, czyli że spotkania z Innymi są bardziej inspirujące niż rozmowy z mieszkańcami własnego podwórka. Choć – dzięki wyczuleniu na wszelkie bodźce – na własnym podwórku można odkryć więcej niż podczas podróży do "egzotycznego" kraju.
- Poradniki zazwyczaj przedstawiają banalne porady "jak żyć", "Świat zwariował. Poradnik surrealistyczny. Jak przeżyć" jest inny. To oryginalne, przemyślane recepty. Więc jak przeżyć, by nie zwariować?
Najlepiej zastosować się do podanych przeze mnie 56 rad! Bardzo przydatna może okazać się rada "Jak nie popełniać samobójstwa". Po przeczytaniu rady "Jak oglądać filmy" spojrzymy na arcydzieła i popularne seriale inaczej. Rada "Jak rozmawiać ze zwierzętami" uświadomi nam, że przyjaźnie z nimi działają jak balsam; nie przypadkiem podczas pandemicznych miesięcy potężnie wzrosła liczba adopcji psów i kotów. Wprowadzenie w życie rad "Jak pracować" oraz "Jak się nudzić i jak bywać leniwą/leniwym" zapewni nam spokój sumienia wówczas, kiedy nie działamy za wszelką cenę. Dzięki radzie "Jak upiększyć miasto" wiele zyska nasze otoczenie. Rada "Jak wsłuchiwać się w noc" uświadomi nam, jak bardzo noc daje wytchnienie od dziennej młócki. Rady "Jak wywoływać skandal" i "Rzucanie tortem" wskażą drogę do kojenia stresów. Na wszelkie bolączki najszybciej oczywiście pomoże rada "Jak używać wyobraźni".
- Tytuł sam sugeruje życiowy survival. Czy według Pani żyjemy w dżungli, musimy walczyć o siebie?
Nie musimy, ale możemy. Jeżeli nie chcemy tylko poddać się biegowi wypadków, chłonąc to, co podsuwają nam media i stając się częścią ogłupiającej, pędzącej machiny. Całkiem nigdy od bycia trybikiem szalonego perpetuum mobile nie uciekniemy, ale warto spróbować się wyrwać. Choćby na czas lektury "Poradnika".
- Skąd w ogóle pomysł na taką książkę?
Kilka lat temu na prośbę jednego z dyrektorów krakowskiego Festiwalu Conrada, Grzegorza Jankowicza, napisałam do ich wydawanego w formie książkowej katalogu tekst "Spojrzeć na świat inaczej. Podręcznik technik surrealistycznych". Było to coś na kształt krótkiej encyklopedii artystycznych technik, do których należą rysunek i pisanie automatyczne, kolaż, frotaż, dekalkomania, etc. Tak jak w "Świat zwariował. Poradnik surrealistyczny. Jak przeżyć", każde hasło zaczynało się od praktycznej rady, jak techniki te stosować, po czym następował opis, w jaki sposób używali ich artyści i pisarze. Potem pomyślałam sobie, że można by te czysto techniczne rozdziały rozbudować o takie tematy, jak surrealistyczne życie i umieranie, picie, jedzenie, podróże, modę, pływanie, zawieranie i zrywanie znajomości… I tak zebrało się aż 56 rad. Praca zajęła mi dobrych kilka lat, bo chciałam zawrzeć w tej książce wiele wiadomości (także anegdotycznych) o tym najbardziej według mnie fascynującym awangardowym ruchu. Jak to ujął jeden z czytelników, to nie tylko Poradnik, ale i Podręcznik.
Gdy sięgnęłam po "Poradnik", miałam wrażenie, że moja głowa poczuła ulgę. Czy taki był Pani cel, by nauczyć się odpuszczać?
Nie wiem, czy odpuszczać; raczej wręcz przeciwnie. Proponowane przeze mnie techniki są dosyć wymagające wobec śmiałków, którzy zdecydują się ich popróbować. Zakładają chęć spojrzenia inaczej na własne przyzwyczajenia, chęć emigracji z wygodnych miejscówek i poprzestawiania wielu rzeczy w naszych głowach, gotowość poznania siebie. A że w efekcie zyskamy może więcej dystansu wobec polityków, katastrof i afer, które na co dzień okupują nasze mózgi, to tylko dodatkowa wygrana. Nie mówiłabym więc o odpuszczaniu, ale o wyrobieniu w sobie odruchów obronnych wobec nacierającego na nas zewsząd świata Ubu Króla. Szukania schronienia przed rezultatami niezmiennej – jak się okazuje – ludzkiej natury.
"Poradnik surrealistyczny" jest remedium na współczesne bolączki. Sztuka ma nas wyzwolić? Czy to tylko pewien komunał, czy faktycznie tak jest?
Że "wyzwoli" to za dużo powiedziane, ale może pomóc. Zamiast tylko chłonąć relacje o kolejnych ekologiczno-polityczno-epidemiologicznych kataklizmach można spróbować wprowadzić w życie podsuwane przeze mnie techniki i spojrzeć w głąb siebie. Inni nic na tym nie stracą, a my zyskamy wiele. Oddech, spojrzenie z perspektywy, śmiech z komedii świata – to są rzeczy na wagę złota.
Surrealizm bywa nazywany "nadrealizmem". Kojarzy mi się z oniryzmem, fantazją, niespożytą wyobraźnią. Jak te wartości przełożyć na codzienne życie?
Oba terminy znaczą to samo, choć dziś – pewnie przez wpływ angielszczyzny (bo chyba nie francuszczyzny) – dominuje "surrealizm". Oniryzm i fantazja poszerzają nam pole wyobraźni, o które trzeba walczyć w świecie zdominowanym przez politykę, ekonomię i inne demony. Wzmocnieni/wzmocnione wyobraźnią możemy dalej podpisywać protesty i walczyć o lepsze, niekoniecznie nadrealistyczne jutro.
Co Panią inspiruje, co daje obcowanie z tym kierunkiem sztuki?
Inspiruje mnie – pośrednio – wszystko, co nie jest relacją z tu i teraz. Choć oczywiście surrealizm i moje o nim opowiadanie są nieustającym komentarzem do tego, co tu i teraz. Obcowanie z surrealizmem zapewnia oderwanie od nudy, powtarzalności, beznadziei, szarości, stereotypów, tkwienia w tłumie. Ale wcale nie jest ucieczką, wręcz przeciwnie. Surrealizm wskazuje inne drogi, nowe spojrzenia, możliwość otrząśnięcia się z rutyny, tradycji, zachowań "jak wypada". Gdybyśmy zrobili wysiłek i odważyli się na pójść inną niż utartą ścieżką, byłoby nam lżej i świat może szybciej by się opamiętał.
Poradnik to też świetne grafiki. Jak współpracowało się z Lechem Majewskim?
Zawsze współpracuje się z nim świetnie. Lech nadaje książkom jednolitą, bardzo wciągającą wizualnie formę; narracja słowna biegnie obok narracji wizualnej. Wcześniej zrobiliśmy – też w wydawnictwie Bosz – dwie książki niby dla dzieci, ale też i dla dorosłych: "Licho i Inni" (nagroda Najlepszej Polskiej Książki dla Dzieci 2014) i "Licho wie" (2018). Obie właśnie wyszły jako audiobook. Wiele nas łączy. Nadajemy na podobnych falach, ćwiczymy dystans do świata, mamy zbliżone poczucie czarnego humoru i oboje jesteśmy pracoholikami. Wiem, że jeśli Lech ma w ciągu jednej nocy zrobić pięć rysunków, to można spać spokojnie, bo wiadomo, że zrobi. I nie tylko zrobi, ale narysuje z przekrętem, dowcipem, wymagając od czytelników uwagi i wrażliwości, bo w jego rysunkach mnóstwo się dzieje. Trzeba dobrze się przyjrzeć, żeby nie przegapić drugiego i trzeciego dna puenty. Prowadzimy taką grę, że w naszych książkach zawsze pojawia się warszawski Pałac Kultury. W "Świat zwariował. Poradnik surrealistyczny. Jak przeżyć" aż w dwóch odsłonach. Przygotowujemy zbiór aforyzmów "Przemądrzenia. Myśli przed Apokalipsą". To dopiero będzie książka!
Dziękuję za rozmowę!
anna.kulikowska@bialystokonline.pl