Co piąty Polak przyznaje, że wchodzi w nowy rok bez oszczędności. Z kolei co czwarty przyznaje, że ma niespełna 5 tys. zł. Jak wynika z badania Krajowego Rejestru Długów "Barometr oszczędności 2023" w grupie, która nie ma żadnych odłożonych pieniędzy, dominują panie, osoby w średnim wieku (45-54 lata) oraz słabiej wykształcone.
Najwięcej oszczędności powyżej 20 tys. zł mają mężczyźni z największych miast, którzy posiadają wykształcenie wyższe.
Wpływ na oszczędności, a raczej ich brak, bez wątpienia ma utrzymująca się inflacja. Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego, w listopadzie nieco wyhamowała i wyniosła do 6,5 proc. W stosunku do poprzedniego miesiąca ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły jednak o 0,7 proc., najmocniej od kwietnia.
– Obecne warunki gospodarcze z jednej strony nie sprzyjają gromadzeniu oszczędności z powodu wysokich kosztów życia, a z drugiej właśnie skłaniają do odkładania pieniędzy. Teraz bowiem zmaterializował się pesymistyczny scenariusz, który jeszcze rok, dwa lata temu wydawał się nierealny. Bieżące wydatki pochłaniają lwią część dochodów, siła nabywcza konsumentów znacznie zmalała, więc wiele osób zderzyło się z trudną rzeczywistością ekonomiczną. Musiały one ograniczyć nieskrępowaną wcześniej konsumpcję i zmobilizować się do bardziej świadomego zarządzania finansami. Jeśli tylko mogą przebudować portfel wydatków, powinny to zrobić i odkładać choćby niewielkie sumy, które zapewnią im bezpieczeństwo finansowe w przyszłości – mówi Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
Większość ma oszczędności, które wystarczą zaledwie na miesiąc
Jak wynika z badania, aż 35 proc. ankietowanych przyznaje, że ma oszczędności, które w kryzysowej sytuacji wystarczyłyby zaledwie na miesiąc. Na szczęście więcej, bo 40 proc. respondentów szacuje, że utrzymaliby się przez około pół roku.
Wiele osób przyznaje, że największym problemem, który przyczynia się do niewielkich oszczędności, są niespodziewane wydatki. To właśnie z ich powodu wartość zgromadzonych pieniędzy utrzymuje się na tym samym poziomie. Ankietowani najczęściej musieli wydać oszczędności na leczenie lub naprawę samochodu. Wiele osób wydało je na remont mieszkania, z kolei co 9. badany przeznaczył pieniądze na różne przyjemności, takie jak podróże, wizyty w SPA oraz zakup drogich ubrań. Tyle samo decyduje się na spłatę długów.
– Dążenie do redukcji zadłużenia świadczy o odpowiedzialnym podejściu do zarządzania domowym budżetem. Nie można realizować marzeń o posiadaniu nowego sprzętu elektronicznego czy kosztownych wycieczkach, jeśli ma się niezapłacone rachunki za telefon czy zaległe raty za telewizor. Przeznaczanie oszczędności na spłatę długów to dobry krok do wyjścia z finansowego dołka. Niestety taką postawę dłużnicy w rozmowach z naszymi negocjatorami prezentują rzadko – podsumowuje Jakub Kostecki, prezes Zarządu firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso.
24@bialystokonline.pl