Sprawa z reprezentującym w Sejmie ziemię łomżyńską posłem Lechem Kołakowskim toczy się dokładnie 2 miesiące. 17 września głosował, pomimo dyscypliny partyjnej, przeciwko ustawie o ochronie zwierząt nazywanej "Piątką dla zwierząt" wprowadzającą m.in. zakaz hodowli na futra.
Zaraz po tym, decyzją Jarosława Kaczyńskiego posłowie, którzy nie podnieśli ręki za ustawą zostali zawieszeni w prawach członka Prawa i Sprawiedliwości. Tak stało się też z Kołakowskim, który dotąd pełnił funkcję pełnomocnika Komitetu PiS Miasta Łomża. Po jego zawieszeniu, struktury partii w Łomży straciły przewodniczącego zarządu.
We wtorek (17.11) rano w porannej rozmowie z Robertem Mazurkiem w RMF FM poseł Lech Kołakowski oświadczył, że postanowił odejść z PiS. Szalę goryczy miała przelać właśnie Ustawa o ochronie zwierząt. Nie chciał jednak wprost odpowiedzieć na pytanie, czy razem z nim z partii odejdą też pozostali głosujący przeciw "Piątce Kaczyńskiego": były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, Zbigniew Dolata czy Teresa Hałas. W rozmowie radiowej powiedział jedynie, że zaprasza innych parlamentarzystów do wejścia do koła.
Lech Kołakowski nie określił też dokładnie, jak liczna jest grupa opuszczająca klub, chociaż zdradził, że na tyle, by PiS utracił większość.
- To jest kilka osób, ale być może to będzie liczba sięgająca klubu parlamentarnego [15 osób - red.] - mówił.
Lech Kołakowski zapewnił też, że decyzje są już podjęte. Dodał jednocześnie, iż opuszczenie PiS i ewentualne utworzenie nowego klubu nie oznacza jego przejścia do opozycji.
Spośród podlaskich posłów przeciw "Piątce dla zwierząt" we wrześniu głosowali też Aleksandra Szczudło z Solidarnej Polski oraz Stefan Krajewski z PSL.
ewelina.s@bialystokonline.pl