Potrącił i uciekł
26 lutego 2015 r., wieczór. Szosą Baranowicką w Zaściankach z prędkością o wiele większą niż dozwolona porusza się toyota, w której za kierownicą siedzi Andrzej D. Razem z nim podróżuje dwóch mężczyzn: Paweł Sz. i Mirosław D. W pewnym momencie kierowca nie ustępuje pierwszeństwa kobiecie, która przechodzi przez przejście i doprowadza do jej potrącenia. Siła uderzenia jest tak duża, że 34-letnia Marta S. ginie na miejscu.
Mimo tragicznego wypadku, mężczyźni nie zainteresowali się wówczas stanem poszkodowanej. Andrzej D. uciekł z miejsca zdarzenia, próbował wraz ze swoimi towarzyszami zacierać ślady: w lesie w Grabówce chcieli wymontować uszkodzone elementy samochodu i spalić je w ognisku.
Alkohol i brawura
Śledztwo w tej sprawie pokazało, że Andrzej D., prowadząc toyotę, miał 1,7 promila alkoholu we krwi, a jechał z prędkością ok. 100 km/h, zamiast dozwolonych 50. W trakcie procesu w Sądzie Rejonowym ze strony obrony pojawiły się głosy, jakoby piesza wtargnęła na przejście, a kierowca nie zdążył zahamować, co było przyczyną wypadku. Biegli orzekli jednak, że ta wersja jest wykluczona, gdyż Marta S. została potrącona w końcowej fazie manewru przekraczania drogi. Sąd skazał Andrzeja D. na 13 lat więzienia i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. Mężczyzna musi także zapłacić 50 tys. zł zadośćuczynienia. Pawłowi Sz. i Mirosławowi D. wymierzono kary 1 roku i 2 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na 3 lata (w przypadku Pawła Sz.) i 5 lat (Mirosław D.).
Od wyroku postanowił się odwołać pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego oraz obrońca Andrzeja D., która domagała się złagodzenia wyroku do 7 lat więzienia i obniżenia zadośćuczynienia do 10 tys. zł. W grę wchodziło także uchylenie wyroku i cofnięcie sprawy do ponownego rozpoznania. Obrońca oskarżonego chciała, by opinię wyraził także biegły z zakresu techniki motoryzacji, co mogło potwierdzić wersję wtargnięcia Marty S. na przejście dla pieszych. Pełnomocnik rodziny ofiary wnosił z kolei o zaostrzenie kary do 15 lat więzienia.
Nie ma szacunku do prawa
W środę (13.07), po rozpoznaniu sprawy, sąd II instancji nie przychylił się jednak do próśb żadnej ze stron i utrzymał wyrok Sądu Rejonowego w mocy. Uznał, że opinia biegłych jest wystarczająca i jednoznacznie wskazuje, że Marta S. 26 lutego nie wtargnęła na przejście. Stopień winy Andrzeja D. sąd określił jako ogromny - mężczyzna wcześniej trzykrotnie odpowiadał za jazdę pod wpływem alkoholu i nie wyciągnął z odbycia krótkich kar żadnych wniosków. Jedynie wieloletnie pozbawienie wolności może być szansą na jego resocjalizację.
Sąd stwierdził także, że ucieczka z miejsca wypadku "dobitnie" wskazuje na brak szacunku sprawcy do przepisów prawa i ruchu drogowego. Wymierzenie mu kary 13 lat więzienia wzmocni także zaufanie obywateli do państwa, w którym w ostatnim czasie zagrożenie na drogach z powodu pijanych kierowców cały czas rośnie. Wyrok jest prawomocny i przysługuje od niego kasacja.
Jak poinformowała Monika Matulewicz-Rutkowska, obrońca Andrzeja D., niewykluczone, że skorzysta on z możliwości złożenia skargi kasacyjnej, gdyż nie wszystkie kwestie zostały podczas procesu wystarczająco wyjaśnione.
kamila.ausztol@bialystokonline.pl