33-letni mężczyzna z Gliwic uległ wypadkowi podczas pracy. Maszyna do cięcia kamieni okaleczyła mu twarz. Jedynym ratunkiem dla niego była transplantacja.
Długo szukano dawcy, bowiem między nim, a biorcą musi wystąpić zgodność tkankowa. Oprócz tego powinien mieć tą samą płeć, zbliżony wiek oraz obrys twarzy. Dawcę udało się znaleźć w Białymstoku. Był to pacjent Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego. 34-letni mężczyzna po wypadku przez kilka dni był utrzymywany w śpiączce.
- Nagle jego stan się gwałtownie pogorszył, mogliśmy już tylko stwierdzić śmierć mózgu - o śmierci pacjenta powiedziała Katarzyna Malinowska, rzecznik Uniwersyteckiego Szpitala Uniwersyteckiego w Białymstoku.
Decyzję o pomocy pacjentowi z Gliwic podjęła matka mężczyzny z Białegostoku. Ciało szybko zostało przewiezione do Gliwic, gdzie odbyła się operacja.
- Rodzina bardzo szybko podjęła decyzję o pobraniu tkanek. Nawet my jeszcze nie zdążyliśmy dotrzeć na miejsce - mówi dr n. med. Wojciech Saucha z Zespołu Koordynatorów Transplantacji Województwa Śląskiego.
Sama transplantacja trwała ponad 26 godzin. Pacjent, któremu przeszczepiono twarz, jest obecnie w stanie ciężkim. Jego życiu jednak nie zagraża niebezpieczeństwo.
Przeszczep twarzy jest pierwszą tego typu operacją w Polsce. Białostocki dawca pomógł także innym osobom. Pobrano od niego serce, wątrobę, nerki i rogówkę.
lukasz.w@bialystokonline.pl