W poniedziałek weszła w życie ustawa dotycząca nowego systemu gospodarowania odpadami. Pomimo, że obowiązuje już 4 dni, wybrane w przetargu firmy nadal nie nadążają z wywiązywaniem się z zadań, które powierzyło im miasto. W wielu miejscach przy koszach zalegają sterty odpadów (można było zobaczyć je m.in. na ul. Bema, Wiejskiej, Pałacowej, Warszawskiej czy Radzymińskiej). Tam firmy ustawiły za mało pojemników, bądź nie opróżniają ich tak często, jak należy. Koszy nie dostarczono też na wiele terenów z zabudową jednorodzinną.
- Sytuacja znacznie odbiega od oczekiwań mieszkańców, ale i władz miasta – nie ukrywa zastępca prezydenta Białegostoku Adam Poliński i podkreśla, że chodzi tu zarówno o ustawianie pojemników, jak i ich opróżnianie.
W dwóch sektorach miasta zajmuje się tym Astwa, a w czterech Czyścioch. O ile tereny Astwy są obsługiwane całkiem nieźle (sektor V - Krywlany, Dojlidy Górne, Kolonia Halickie i sektor VI - Białostoczek, Sienkiewicza, Centrum, Piaski, Mickiewicza), to już znacznie gorzej sytuacja wygląda w częściach miasta powierzonych Czyściochowi, gdzie stopień wykonania zadań oszacowano od 55 do 85%.
- Sektor, który jest teraz w naszym największym zainteresowaniu to sektor IV – mówi Poliński.
Chodzi tu o Pietrasze, Jaroszówkę, Wygodę, Bagnówkę, Bojary, Pieczurki, Skorupy i Dojlidy, gdzie sytuacja wygląda najgorzej.
- W dniu dzisiejszym przygotowywana jest dokumentacja naliczania kar umownych. Jutro trafi do firmy – zapowiedział Poliński.
Za niewywiązywanie się z umowy firma może zapłacić od 50 do nawet 10 tys. zł. Trzeba spodziewać się kar od 50 do 500 zł, gdy jednak weźmiemy pod uwagę fakt, że na niektórych osiedlach domów jednorodzinnych (np. Bagnówka) nie ma w ogóle koszy, to ilość tych nałożonych może sięgnąć nawet kilkuset. Tymczasem już po pięciu karach magistrat ma prawo zerwać umowę z firmą.
Poliński zapowiedział, że miasto nie będzie wahało się, czy skorzystać z tej możliwości. Być może więc już w piątek zostanie wypowiedziana umowa Czyściochowi, który obsługuje IV sektor. Jeśli to nastąpi, miasto będzie mogło powierzyć jego zadania dowolnej firmie w zamówieniu z wolnej ręki.
Tymczasem radni SLD żądają pociągnięcia do odpowiedzialności za bałagan zastępcę prezydenta miasta odpowiedzialnego za gospodarkę odpadami, Aleksandra Sosnę i spółkę Lech. Sojusz zaproponował również, aby mieszkańcy nie płacili w lipcu za odbiór śmieci - do kasy miasta wpłyną bowiem kary zapłacone przez firmy.
- Nie ma takiej możliwości prawnej - ustosunkował się do tych postulatów Poliński.
ewelina.s@bialystokonline.pl