Roszady w składzie
Pod wodzą nowego trenera – Johna Douglasa Harpera – rozpoczną w niedzielę (2.04) sezon 2017 zawodnicy Primacol Lowlanders Białystok. Amerykanin to utytułowany szkoleniowiec, który zdobył ponad 20 mistrzowskich tytułów z drużynami z Serbii, Austrii, Włoch czy Turcji. Ma być on ważnym, o ile nie najważniejszym wzmocnieniem białostockiego zespołu.
W związku ze zmianą tegorocznego regulaminu rozgrywek do drużyny z Podlasia doszło w przerwie między sezonami mniej graczy z zagranicy, niż miało to miejsce w poprzednich latach.
- Do drużyny dołączyło tylko 2 obcokrajowców. Są nimi Aaron Knight i Mike Kagafas – jeden z liderów drugiej linii defensywnej. Przepisy się zaostrzyły i zezwalają jedynie na zakontraktowanie 2 graczy z zagranicy, z czego obaj nie mogą być jednocześnie na boisku – mówi Rafał Bierć, prezes Primacol Lowlanders Białystok.
Wymusiło to na władzach klubu wzmożenie poszukiwań transferowych na rynku krajowym. Ich efektem było pozyskanie Mikołaja Pawlaczyka i Mateusza Szczęka z Warsaw Sharks, a także Łukasza Czaczkowskiego z Warsaw Eagles. Przedłużony został również kontrakt z Bartłomiejem Trubają.
Wsparcie ze strony miasta
W chwili obecnej nie ma sportu bez pieniędzy. Funkcjonowanie białostockiego klubu zapewnia wsparcie finansowe od wielu sponsorów, ale także od władz miasta. W środę (29.03) podpisana została nowa umowa pomiędzy Primacol Lowlanders a miastem Białystok, dzięki której na konto drużyny specjalizującej się w futbolu amerykańskim wpłynie 115 tys. zł. Klub tym samym zobowiązał się w jak najlepszy sposób promować stolicę Podlasia poprzez sport i akcje pozasportowe.
- Lowlandersi są drużyną, która cały czas się rozwija i warto w tę markę inwestować. Futbol amerykański jest sportem widowiskowym, ale też – mimo gry kontaktowej – rodzinnym i my, jako miasto, to dostrzegamy. Od strony promocyjnej także uważamy, że jest to przedsięwzięcie świetnie prowadzone. Przez ostatnie 3 lata osoby zarządzające klubem pokazały, że wiedzą, jak promować markę Wschodzącego Białegostoku na zewnątrz, choćby poprzez świetne produkcje filmowe – mówi Rafał Rudnicki, wiceprezydent Białegostoku.
Wszyscy liczą na progres
W poprzednim roku Lowlandersi nie zdołali awansować do finału rozgrywek, ulegając w półfinale jednym punktem ekipie Seahawks Gdynia. Porażka ta boli osoby związane z klubem do dziś, gdyż pozbawiła ona białostoczan możliwości zagrania o mistrzowski tytuł przed własną publicznością. Tym razem wszyscy zapowiadają chęć znalezienia się w gronie dwóch najlepszych teamów w Polsce, ale nie będzie o to łatwo, gdyż terminarz nie sprzyja Lowlandersom.
W pierwszym spotkaniu, które rozegrane zostanie już w niedzielę, białostocka ekipa zmierzy się na wyjeździe z mistrzem kraju, czyli drużyną Panthers Wrocław, a tydzień później – w stolicy Podlasia – podopieczni Johna Douglasa Harpera podejmą wicemistrzów Polski, a więc Seahawks Gdynia. Jak mówi Rafał Bierć, te starcia pokażą, na co w sezonie 2017 stać będzie Lowlanders Białystok.
rafal.zuk@bialystokonline.pl