- Szedłem lasem, jak co dzień i nagle zobaczyłem, że coś rusza się w krzakach. Myślałem, że to sarny uciekają w popłochu. Zaciekawiony zbliżyłem się nieco i doznałem szoku! – opowiada przestraszony Paweł Kuśka, podlaski leśniczy. - To był bardzo dziwny stwór.
Mężczyzna podszedł do zwierzęcia na odległość ok. 50 metrów i zauważył, że ten porusza się szybko i żywi się liśćmi.
- Zwierzę było dość duże, pokryte łuskami, z niewielkim, ale grubym ogonem. Miało krótkie, bardzo umięśnione łapy i coś w rodzaju dzioba – opisywał leśniczy.
Z relacji Kuśki wynika, że roślinożerca nie zachowywał się agresywnie, ale i tak wystraszył mężczyznę – miał ok. 1,5 metra długości i dużą głowę. Zwierz, kiedy zobaczył, że nie jest sam, zaczął w popłochu uciekać – poruszał się zwinnie przy pomocy tylnych kończyn. Przestraszony leśniczy nie był w stanie pobiec za nim – był zaskoczony i sparaliżowany strachem.
- Ten zwierzak wyglądał jak potwór! Takiego gatunku nie widział nikt ani w naszym lesie, ani w żadnym innym w Europie. Od razu zadzwoniłem po wsparcie – dodawał mężczyzna.
Na miejscu szybko pojawili się inni leśniczy i badacze z Instytutu Nieznanych Gatunków Zwierząt z Podlasia.
- Opis przedstawiony przez leśniczego jest bardzo wiarygodny, a w lesie znaleźliśmy jednoznaczne ślady wskazujące na słuszność wersji przedstawionej przez Pawła Kuśkę. Zabezpieczyliśmy krzaki i drzewa poruszone przez roślinożercę. Jest wielce prawdopodobne, że tajemnicze zwierzę to niezbadany dotąd Leptoceratops. Nikt nie wie, co taki roślinożerca robił w podlaskim lesie - tłumaczył Jan Gabliński, badacz z INGZ. – Będziemy szukać zwierzaka opisanego przez leśniczego. Na razie nic więcej nie mogę w tej sprawie powiedzieć – dodawał mężczyzna.
Powyższy artykuł był żartem z okazji prima aprilis.
marta.a@bialystokonline.pl