Niekwestionowanym bohaterem imprezy promującej kulturę niezależną był młody gdański artysta Maciej Salamon. Grafik, reżyser filmów animowanych i teledysków, muzyk. Potwierdził, że znakomicie czuje się w różnych dziedzinach sztuki.
Salamon: artysta wizualny i muzyczny
Na ścianie kina Forum wymalował kredą ("czerń przypominała mi tablicę") swoją interpretację fresku "Szkoły ateńskiej" Rafaela. Frajdę sprawia odkrywanie szczegółów tego imponującego dzieła. W foyer zawisły też barwne sitodruki, które udowadniają, że polska rzeczywistość bardzo Salamona boli. Przetrawia ją przez siebie i wypluwa w postaci sztuki. Muzyczny efekt tego mierzenia się ze swoim krajem mieliśmy też w Famie. Koncert Gówna był wydarzeniem festiwalu. Mocne, punkowe uderzenie. W zachrypniętego na wernisażu Salamona wstąpiła jakby nowa energia. W jednym z kawałków wykrzykiwał: "przepraszam panie radny, przepraszam panie prezydencie, przepraszam Białystok, żałuję za koncert, to moja wina...". Odniósł się w ten sposób do dyskusji, którą na temat jego twórczości podjęli niektórzy białostoccy radni.
Czy sztuka ma relaksować?
Rafał Rudnicki z PiS-u powątpiewał, czy aby na pewno występ zespołu Gówno mającego w swoim dorobku piosenki pełne "rynsztokowego języka" powinien być dotowany z miejskiej kasy. Z kolei Sławomir Nazaruk z Forum Mniejszości Podlasia uważał, że plakat imprezy (również autorstwa Salamona) "nie jest doskonały". Zapytaliśmy o sprawę samego zainteresowanego.
- Mam wrażenie, że pan radny (Rafał Rudnicki - przyp. red.) chciał popromować się przed wyborami. Promuje on też mnie i zespół Gówno. Ale my nie potrzebujemy takiej promocji, bo promuje przy okazji też siebie. A ja nie chciałbym, żeby był radnym czy posłem, dzięki mnie - mówił wyraźnie poruszony sprawą Salamon.
Odniósł się również do "niedoskonałości plakatu": - Jeżeli radni wybierają szefa instytucji kultury, czyli BOK-u, wybierają fachowca. I ten fachowiec zna się na kulturze. I on decyduje, zamiast nich, co jest dobre, a co nie; co pokazywać, a co nie - stwierdził artysta.
Zachwyty koncertowe...
Mateusz Gudel to z kolei podlaski bohater festiwalu. Znamy go jako uczestnika przeglądów Filmowe Podlasie Atakuje!; wiemy, że muzyka go fascynuje; wiemy, że ją tworzy, ale wreszcie mogliśmy zobaczyć go na żywo na scenie. Zaprezentował się w dwóch odsłonach. Hiphopowym duecie Flaszki i Szlugi oraz mieszającym disco punk, białoruski folk i elektronikę (za nią stał m.in. obsługujący laptopa Gudel) projekcie Beton. Brawo!
W otoczeniu grafik Agnieszki Chmielewskiej, w odnowionej Famie (szkoda tylko, że nie stała się ona festiwalową kawiarnią i publika znikała z niej - głównie do Alchemii - właściwie od razu po koncertach) z zachwytem słuchaliśmy też The Toobes z Mińska, których w mig nazwaliśmy "białoruskim The White Stripes" oraz magicznego akustyczno-elektronicznego duetu Dva z Czech.
...i filmowe
Miała też impreza mocne akcenty filmowe. Białostockie premiery i spotkania z twórcami. Świetnie wypadł film Banksy'ego "Wyjście przez sklep z pamiątkami", w którym wprawdzie nie zobaczymy twarzy znakomitego streetartowego artysty, ale dotkniemy prawdy o sztuce, która powstaje na ulicy, a może też wkroczyć do galerii.
Przedpremiera filmu "Jeż Jerzy" ściągnęła do Forum jeszcze większe tłumy. Przygody znanego bohatera komiksowego są świetnie narysowane i zanimowane, kawał dobrej roboty wykonali aktorzy użyczający głosu postaciom (moim faworytem pozostaje Borys Szyc). Można dyskutować o długości - 90 minut - tej produkcji. Sądzę, że "Jeż Jerzy" jednak lepiej się sprawdzał jako kilkustronicowe, komiksowe historyjki. Atrakcją pokazu było spotkanie z rysownikami postaci.
Odwiedził nas też m.in. Cezary Iber, który opowiadał o pracy nad filmem "Dialog" i kinie w ogóle ("Dla mnie film to magia. Chcę przeżyć coś, co mnie poruszy. Chcę czuć dotknięcie świata marzeń. Lubię być dzieckiem w kinie."). Gościem festiwalu był także Maciej Sobieszczański, autor scenariusza "Prostej historii o miłości" - zapowiadany reżyser Arkadiusz Jakubik nie dojechał z powodu anginy. - Scenę z wyrzuceniem zegarka wziąłem żywcem z rzeczywistości. Kiedyś prowadzący "Koło fortuny" Wojciech Pijanowski wyrzucił przez balkon zegarek dźwiękowca, który spóźnił się na plan - zdradzał filmowe "smaczki" Sobieszczański.
Patronowaliśmy imprezie.
Obejrzyj fotoreportaż z koncertu zespołu Gówno.