Ponad 20% par w Polsce i na świecie boryka się z niepłodnością. U połowy z nich problem leży po stronie mężczyzn.
- Niepłodność jest takim schorzeniem, które nie boli i bardziej niż ciało ogarnia sferę ludzkiego umysłu. A wiadomo, że mężczyźni z porad lekarzy korzystają tylko wtedy, kiedy wiją się z bólu, więc bardzo trudno jest im zaakceptować fakt, że to oni, a nie ich partnerki, odpowiadają za brak potomstwa – mówi Jan Domitrz z Centrum Medycznego Artemida.
Do zaburzania męskiej płodności przyczyniają się estrogeny, w tym te naturalne (soja). W spłodzeniu potomstwa nie pomaga również otyłość, bowiem tkanka tłuszczowa zawiera w sobie bardzo duże ilości estrogenów. Kolejna rzecz to związki chemiczne stosowane w produkcji kosmetyków oraz tworzyw sztucznych. Badania dowodzą, że dieta śródziemnomorska poprawia płodność, zwłaszcza spożywanie nieprzetworzonych warzyw i owoców.
- Weźmy na przykład popularne butelki typu PET, czy plastik w komórkach, i samochodach. Te produkty zawierają tak zwane plastyfikatory, które sprawiają, że tworzywo staje się miękkie. Te wszystkie związki zaburzają funkcje hormonalne, wszak plastik jest obecny w każdej sferze życia – wyjaśnia dr Domitrz. - Według norm Unii Europejskiej co roku są wyznaczane związki i substancje chemiczne, które muszą być wycofane z obrotu. Cóż z tego? Rocznie eliminuje się dwie, może trzy tego typu substancje, podczas gdy w Chinach na rynek trafia ich około stu – dodaje.
Szkodliwe są również nikotyna oraz substancje smoliste. Negatywnie wpływa też alkohol spożywany codziennie i w nadmiernych ilościach.
dorota.marianska@bialystokonline.pl