Do 2025 r. Bosh chce zredukować zatrudnienie w dwóch swoich fabrykach części samochodowych. Planuje zwolnić aż 1,5 tys. osób.
- Decyzja ta jest podyktowana koniecznością dostosowania poziomu zatrudnienia do dynamicznie zmieniających się warunków na rynku, w tym do zmian w popycie oraz do postępu technologicznego w sektorze motoryzacyjnym. Informacje na ten temat firma przekazała w niedzielę – informuje Reuters.
W sieci pojawiły się komentarze zaniepokojonych internautów, którzy obawiali się, czy znana i lubiana marka nie ma poważniejszych problemów, które mogłyby skutkować w przyszłości całkowitym zamknięciem fabryk. Na chwilę obecną firma zapewnia, że nic takiego się nie dziele. Rzecznik Bosh informował, że redukcja zwolnień jest konieczna, ponieważ trzeba cały czas dostosowywać zatrudnienie do ilości zamówień, a także licznych zmian strukturalnych.
- Musimy dostosować poziom zatrudnienia do sytuacji w zakresie zamówień, zmian strukturalnych w sektorze napędowym i penetracji rynku przez przyszłe technologie (…) Widzimy potrzebę dostosowania do 1,5 tys. pracowników w obszarach rozwoju, administracji i sprzedaży w dziale napędów w zakładach Feuerbach i Schwieberdingen do końca 2025 roku - powiedział rzecznik firmy Bosh w rozmowie z Reuters.
Przedstawiciel marki nie ukrywa, że obecnie firma stoi przed dużo większymi wyzwaniami, niż sądzono jeszcze na początku tego roku. Stara się więc dokonywać wszelkich działań, inwestować w szkolenia i wprowadzać nowe produkty, by dostosowywać się do sytuacji panującej na rynku. Firma oprócz dobrowolnych zwolnień planuje przenoszenie pracowników do innych działów lub wysłanie ich na wcześniejsze emerytury. Bosh ma zamiar unikać przymusowych zwolnień w swoich fabrykach w ciągu najbliższych lat.
24@bialystokonline.pl
