Prywatne inwestycje i zaangażowanie plus wsparcie ze strony samorządu i organów zajmujących się ochroną zabytków. To gotowy przepis na to, żeby zabytkowe nieruchomości odzyskały swój dawny blask. Doskonałym przykładem jest kamienicy stojąca przy Lipowej 28. Wiele osób może ją kojarzyć dzięki charakterystycznym oknom, w kształcie tzw. "oślich grzbietów", kojarzącym się bardziej z architekturą orientalną niż polską.
Lata starań
Budynek ma około 120 lat, a dzisiaj wygląda jak nowy, chociaż jeszcze kilka lat temu odrzucał swoim wyglądem, kojarzącym się z siermiężnym stylem PRL, którego głównym zdobieniem był szary "baranek" na ścianach. Według dokumentów, mający trzy kondygnacje budynek, wybudowany został dokładnie w 1900 roku. Jego właścicielem był Jankiel Rozenberg, następnie jego syn Izrael. Po 1944 kamienica została znacjonalizowana a w latach 90. XX wieku sprywatyzowana.
Pod koniec września udało się sfinalizować remont elewacji, którego ostatnim etapem było odtworzenie bramy głównej i wstawienie drewnianych zdobionych drzwi wraz z renowacja framugi. Obecni właściciele od kilku lat, krok po kroku jednak doprowadzali do obecnego stanu.
Najpierw przeprowadzono inwentaryzację, która posłużyła za podstawę do projektu. Właściciele postarali się o wsparcie finansowe całego przedsięwzięcia. Pieniądze otrzymane w miejskich konkursach poszły m.in. na wymianę stolarki okiennej i remont dachu oraz frontowej ściany. Kolor elewacji zmienił się na piaskowy. Później wstawiono jeszcze nowe balustrady, odnowiono wspomniane "ośle grzbiety" i odnowiono boczną elewację.
Nowa brama i drzwi, zostały natomiast wstawione dzięki środkom, które właściciele uzyskali w konkursie zorganizowanym przez Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków.
Wziąć na wzór
Kamienica może być wzorem tego, jak należy postępować z wiekowymi budynkami. To niestety jeden z nielicznych przykładów będących w prywatnych rękach, który dzisiaj zachwyca. I chociaż szyld sklepu z parteru raczej nie współgra z odnowioną, zdobioną elewacją, to trudno oczekiwać od właścicieli, żeby porzucili możliwość zarobkowania na nieruchomości, w którą tyle włożyli.
Inne dobre przykłady dbania o zabytki przez prywatnych właścicieli to oczywiście Pałacyk Beckera stojący tuż przy Centrum Alfa (chociaż od czasu remontu w żaden sposób nie zagospodarowany) lub kamienica spod numeru 33 stojąca przy ul. Mazowieckiej. Ciekawe jest, jaki będzie końcowy efekt pracy w Pałacu Tryllingów przy ul. Warszawskiej 7, który od kilku miesięcy jest remontowany, po tym jak miastu w końcu udało się go sprzedać w prywatne ręce. Było on przed sprzedażą w opłakanym stanie i trzeba naprawdę dużych nakładów sił i środków, żeby znów zachwycał.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl