We wtorek (31.03) po południu dyżurny białostockiej policji został zaalarmowany przez dyspozytora pogotowia ratunkowego o agresywnym mężczyźnie leżącym na trawniku przy pętli autobusowej na osiedlu Bojary. Na miejscu funkcjonariusze w rozmowie z ratownikami ustalili, że odnaleziony 46-latek ma ranę ciętą uda i jest pod wyraźnym wpływem alkoholu. Mężczyzna nie chciał powiedzieć, co się stało. Policjanci szybko ustalili, że niedawno wyszedł on z jednego z pobliskich domów w towarzystwie innego mężczyzny. Jednak, gdy upadł jego towarzysz, zamiast mu pomóc, zawrócił.
W pewnym momencie funkcjonariusze podczas wykonywania czynności z rannym zauważyli wychodzącego ze wskazanego domu mężczyznę. 52-latek nie potrafił logicznie wytłumaczyć, gdzie i u kogo był, wciąż zmieniając swoją wersję, w związku z czym został zatrzymany. Chwilę później mundurowi weszli do budynku, gdzie zauważyli ślady krwi. Jeden z mieszkańców opowiedział policjantom, że słyszał szamotaninę i bójkę na klatce i wskazał lokal, w którym wcześniej przebywali awanturnicy. W mieszkaniu funkcjonariusze zastali 46-letniego lokatora, który potwierdził, że wspólnie z rannym rówieśnikiem i 52-latkiem pili alkohol. Pomimo tego, że na podłodze była krew, mężczyzna twierdził, że nic nie wie na temat bójki i ataku nożem.
Zarówno on, jak i drugi ze współbiesiadników noc spędzili w policyjnym areszcie. Za uszkodzenie ciała grozi kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności.
lukasz.w@bialystokonline.pl