To sprawa, która była już na wokandzie. Następnie zapadł wyrok uniewinniający na etapie sądu pierwszej instancji. Dwaj policjanci zostali oczyszczeni z oskarżenia o niedopełnienie obowiazków w związku z zatrzymaniem i przewiezieniem nieznanego im mężczyzny na komisariat (mieli oni też nie sporządzić protokołu i nie zastosować pouczeń). Zaś drugi, prokuratorski zarzut im postawiony dotyczył przekroczenia uprawnień (naruszenie nietykalności cielesnej, groźby i straszenie zatrzymanego). W tym przypadku również zostali oni uwolnieni od oskarżenia. Więcej: Mundurowi z zarzutami. Sprawa znęcania się na komisariacie ponownie pod lupą sądu
Natomiast we wtorek (31.10) sąd drugiej instancji utrzymał w mocy orzeczenie sądu rejonowego. Oznacza to, że policjanci są prawomocnie niewinni.
- Wyrok sądu I instancji jest słuszny i merytoryczny. Jednoznacznych i niebudzących wątpliwości dowodów prokuratura i oskarżyciel posiłkowy nie dostarczyli – podkreślał w uzasadnieniu wyroku sędzia Dariusz Niezabitowski.
Okazało się, że policjanci zatrzymali żołnierza czynnej służby wojskowej. Było to bezprawne, ponieważ żołnierza, który dopuszcza się wykroczenia, może zatrzymać jedynie Żandarmeria Wojskowa. Jednak tym, co przemawia na korzyść stróżów prawa jest to, że oskarżeni jednak nie mieli pewności, że mają do czynienia z wojskowym. I jednocześnie mężczyzna nie chciał podać tożsamości na miejscu zdarzenia oraz był "po cywilnemu". Poza tym mundurowi uznali, że zawiezienie na komisariat było konieczne z uwagi na to, aby nie doszło do eskalacji negatywnych emocji wielu młodych osób, które widziały zatrzymanie.
Poza tym sędzia w uzasadnieniu wyroku przypomniał, że pokrzywdzony nie potrafił np. powiedzieć, ile razy psikano mu w twarz (w tym przypadku nie ma dowodów, że używano żelu pieprzowegow tym samym pomieszczeniu, w którym się on znajdował), nie zeznawał spójnie. Ponadto w toku postępowania mężczyzna wycofał się z zeznań dotyczących niemożliwości pójścia do toalety. Natomiast to, że pokrzywdzony miał np. otarcia naskórków – zdaniem sądu – może wynikać z szarpaniny do której doszło między poicjantami a tym człowiekiem na miejscu zdarzenia. Miał on wówczas założone kajdanki i został powalony.
Sąd uznał też, że nie ma miarodajnych dowodów dotyczących grożenia mandatem w wysokości 500 zł.
dorota.marianska@bialystokonline.pl