- Katastrofa miała tak ogromny rozmiar, że tego bólu, który tkwi i w rodzinach i w społeczeństwie nie da się zapomnieć - mówi prezydent miasta, Tadeusz Truskolaski. - Dziś ta młodzież kończyłaby studia - dodaje. Włodarz Białegostoku złoży dziś kwiaty i odda hołd maturzystom, w miejscu, w którym zginęli. To samo zrobią przedstawiciele wojewody podlaskiego.
6 lat temu, o godzinie 6:44, nieopodal Jeżewa Starego kierowca autokaru wiozący młodzież do Częstochowy chciał wyprzedzić samochód osobowy. Wówczas z naprzeciwka wyjechała ciężarówka. Jej kierowca próbował usunąć się na pobocze, ale w czasie manewru w boku autokaru zrobił wyrwę. Umiejscowione tam zbiorniki paliwa zaczęły przeciekać do wewnątrz autobusu. Trące o siebie pojazdy i zwarcia w instalacjach elektrycznych wywołały pożar. Dodatkowo w naczepę rozbitej ciężarówki uderzył jadący za nią samochód dostawczy.
W wypadku zginęło dziewięcioro uczniów z I LO, jeden z Zespołu Szkół Elektrycznych, dwaj kierowcy autokaru i kierowca ciężarówki.
Ustalono, że winnym katastrofy jest kierowca autokaru. W procesie ws. wypadku wyroki w zawieszeniu dostali związani z firmą przewozową specjaliści bhp i lekarka medycyny pracy (wydała zaświadczenie o braku przeciwwskazań do wykonywania zawodu mimo, że kierowca chorował na padaczkę). Nie zakończyła się jeszcze sprawa właścicieli firmy, którym zarzuca się szereg błędów w prowadzeniu biura turystycznego, które wynajęło autokar.
W intencji maturzystów odprawiono dziś w kaplicy Sióstr Misjonarek w Białymstoku mszę św.