Marysia z Białegostoku urodziła się w klinice w Münster, gdzie przeszła operację serca ratującą jej życie. Dziewczynka ma niespełna 2 latka, a tak wiele już przeszła. Niestety, by mogła żyć potrzebny jest kolejny zabieg.
"A Marysia nie może czekać... Jej serce jest jak bomba. Nie możemy pozwolić, by wybuchła!" - apelują rodzice dziewczynki.
Marysia słabnie z każdym dniem, jej usta i paznokcie są już sine a saturacje spadają do 75%. Dziewczynka męczy się już nawet przy jedzeniu.
"Pomimo ogromnego strachu i lęku postanowiliśmy działać. Wysłaliśmy dokumentację medyczną Marysi do wielu klinik, przeprowadziliśmy ogrom rozmów, zasięgnęliśmy opinii kilku lekarzy. I nagle niespodziewanie pojawiła się szansa na odtworzenie u naszej córeczki serca dwukomorowego! To coś, o czym nawet nie marzyliśmy. Oznacza dla Marysi nie tylko szansę na dożycie dorosłości, ale także późnej starości! Takie cuda są możliwe, jednak dzieją się daleko za oceanem..." - piszą rodzice Marysi.
Dziewczynka została zakwalifikowana do operacji w Bostonie, która musi się odbyć jak najszybciej. Odtworzenie dwóch komór nie jest możliwe w żadnym szpitalu w Polsce czy w Europie.
Niestety koszt operacji muszą pokryć rodzice. A kwota jest ogromna – wynosi ponad 1,7 mln zł. Już udało się zebrać ponad milion, jednak wciąż brakuje ponad 700 tys. zł, a do końca zbiórki zostało tylko 8 dni. Rodzice są zrozpaczeni, apelują do wszystkich o pomoc i wsparcie zbiórki, dzięki której ich córka przejdzie operację ratującą życie:
"Błagamy Was, pozwólcie naszej Kruszynce otrzymać szansę na dwie działające komory. Na serce, które będzie bardzo długo wybijało rytm życia... Sami nie damy rady" – proszą.
Osoby, które chciałyby pomóc mogą dokonywać wpłat tutaj: Umierające serduszko błaga o ratunek! Ocal Marysię!
justyna.f@bialystokonline.pl