W trakcie zasadniczej części sezonu drużyna Lowlanders odniosła aż 5 zwycięstw i doznała tylko 1 porażki. Niekorzystny rezultat Ludzie z Nizin zanotowali jedynie w meczu otwierającym rozgrywki, kiedy to w stolicy Podlasia rywalem białostoczan był klub Kraków Kings. Świetna postawa zespołu prowadzonego przez Troya Bakera poskutkowała tym, że Lowlanders zajęli w tabeli 2. miejsce i tym samym w półfinałowym pojedynku zagwarantowali sobie przewagę w postaci atutu własnego boiska. Przeciwnikiem drużyny z naszego miasta będą ubiegłoroczni wicemistrzowie Polski, czyli ekipa Tychy Falcons.
- Sezon regularny odkreśliliśmy grubą kreską. Faza pucharowa to gra o wszystko. Przegrywasz i jedziesz na wakacje. W ubiegłym roku więcej było problemów po naszej stronie, kontuzji, błędów, pewnych wzorców, które zostały wykorzystane przez przeciwnika. W tym roku jest inaczej. Zabraknie tylko Noela Grafa, dojdzie Konrad Paszkiewicz, wszyscy są zdrowi i bardzo mocno zmotywowani. Ten mecz przypomina mi trochę rywalizację z Seahawks z 2018 r., gdzie każdy był nakręcony, by wygrać z nimi po raz pierwszy i po raz pierwszy zagrać w finale. Teraz też to widzę i cieszę się, że wszyscy patrzą na Falcons z żądzą rewanżu. Znamy swoją wartość i potwierdzimy nasze mistrzowskie aspiracje w sobotę. Podkreślę, co powtarzałem od meczu z Kings. Nie ma miejsca na porażki! Chcemy po raz pierwszy zagrać w finale mistrzostw Polski pod egidą Związku Sportowego - mówi Piotr Morko, prezes Lowlanders.
Faworytem sobotniego spotkania, które rozpocznie o godz. 13.00 na bocznym boisku stadionu miejskiego, są białostoczanie, ale należy pamiętać, że rok temu to Falcons w półfinałowym starciu okazali się lepsi (wynik 34:15), więc o lekceważeniu rywala, który w obecnym sezonie ma bilans na poziomie 3 zwycięstw i 3 porażek, nie ma mowy.
Bilety na zbliżający się mecz dostępne są w cenie 10 zł. Dzieci do lat 12 na trybuny mogą wejść za darmo.
W drugim półfinałowym pojedynku Kraków Kings podejmą na swoim terenie Warsaw Mets.
rafal.zuk@bialystokonline.pl