Krematorium wraca do prezydenta
Krematorium Białystok to inwestycja, która pojawiła się latem przy ul. Ciołkowskiego. Budynek stoi, ale nie działa, gdyż nie ma do niego przyłącza gazowego dużej mocy, niezbędnego w procesie spopielania zwłok. Na poprowadzenie takiego przyłącza nie zgodził się prezydent Białegostoku, wydając inwestorowi decyzję odmowną. Tę Dom Pogrzebowy Wierzbiccy zaskarżył do wojewody podlaskiego.
- Wojewoda Podlaski uchylił zaskarżoną decyzję i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia przez organ I instancji, tj. Prezydenta Miasta Białegostoku - poinformowała Joanna Pilcicka, rzeczniczka prasowa urzędu wojewódzkiego.
Decyzja wojewody w takim kształcie nie rozstrzyga, czy krematorium powstanie, czy nie (wojewoda mógł też wydać zgodę na przyłącze albo ostatecznie zakazać jego budowy). Sprawę będzie musiał ponownie rozpatrzyć białostocki magistrat z uwagi na błędy proceduralne.
- W uzasadnieniu podjętego rozstrzygnięcia organ II instancji [tzn. wojewoda] wskazał na liczne naruszenia przepisów postępowania, wpływające w konsekwencji na brak wyjaśnienia podstawowych kwestii stanu faktycznego w sprawie - przekazała Pilcicka.
Prezydent ma teraz 2 miesiące na wydanie decyzji o przyłączu gazowym. W międzyczasie miejscy urbaniści poprawiają plan zagospodarowania przestrzennego. W czerwcu radni zadecydowali, że trzeba go zmienić tak, by w okolicy ul. Ciołkowskiego nie było możliwości usytuowania krematorium.
Mieszkańcy spokojni, ale nie odpuszczą
- My nie jesteśmy przeciwnikami krematoriów. Chodzi o to, by powstawały poza terenami zamieszkałymi - mówi białostoczanin Marcin Stasiewicz, który jest jedną z kilkuset osób mieszkających w okolicy kontrowersyjnej inwestycji.
Stasiewicz zaznacza, że pod petycją, w której mieszkańcy sprzeciwiają się krematorium, podpisało się ponad 4 tys. osób. Tyle samo poparło petycję ws. budowy podobnego obiektu przy ul. Marczukowskiej.
- Mamy opinie specjalistów, lekarzy, którzy jednogłośnie stwierdzają fakt, że spopielarnie są szkodliwe dla zdrowia - mówi.
Zaznacza jednocześnie, że sprawy spopielarni mieszkańcy nie odpuszczą i zrobią wszystko, co będą mogli w granicach prawa, by ona nie powstała. Na razie jednak jest spokojny, bo liczy, że zarówno prezydent miasta, jak i radni, ją zablokują. W całej sprawie najbardziej oburza go sposób prowadzenia inwestycji.
- Pan Wierzbicki działa w sposób podstępny - bulwersuje się Marcin Stasiewicz i przypomina, że najpierw była mowa, że w tym miejscu powstanie sklep z elektronarzędziami, wspominano o budynku usługowym, a dopiero potem wyszło na jaw, że to krematorium.
Inwestor tłumaczył, iż działalność krematoriów to usługi nie zaliczane do uciążliwych. Jeden z mieszkańców Białegostoku - Maciej Łukaszewicz - zaproponował nawet, by sprawę rozstrzygnął Trybunał Konstytucyjny. W 2010 r. krematoria wykreślono z rozporządzenia mówiącego o usługach szkodliwych. Tymczasem rok wcześniej Polska podpisała konwencję Sztokholmską, która spopielarnie zwłok uznaje właśnie za niebezpieczne.
- Konsekwencją jest to, że jest wybuch krematoriów - tłumaczył radnym Łukaszewicz.
Radni we wrześniu podjęli uchwałę, na mocy której będą mogli zwrócić się do Trybunału o rozstrzygnięcie sprawy.
ewelina.s@bialystokonline.pl