Do meczu z Rio Ave w eliminacjach Ligi Europy coraz bliżej, a w kasach wciąż pozostaje jeszcze mnóstwo biletów. Na nieco ponad dwa dni przed rywalizacją w puli dostępnych jest ok. 7800 wejściówek. Białostoccy kibice nie rzucili się zatem do szturmowania punktów sprzedaży, nie nadwyrężają także serwerów na stronie internetowej. Panuje wielki spokój.
Co jest zatem powodem tak zwykłego zainteresowania pojedynkiem z bardzo silnym przeciwnikiem? Wydaje się, że przede wszystkim wakacje. Lipiec i sierpień to nie jest czas, gdy na polskich stadionach meldują się rekordowe liczby kibiców. Fani często są w rozjazdach, a nawet, gdy pozostają w rodzinnym mieście, to jednak mają sporo alternatywnych rozrywek i część osób zwyczajnie w świecie woli skorzystać ze słońca lub obejrzeć mecz w domowym zaciszu. Zwłaszcza, że spotkanie Jagi z Rio Ave będzie transmitowane w telewizji.
Rok temu Jagiellonia na międzynarodowej arenie mierzyła się z Dinamem Batumi i ekipą FK Gabala. Oba te mecze zgromadziły przy Słonecznej po ok. 13 500 kibiców, więc widzimy, że i wtedy jakichś wyjątkowych wyników nie udało się wykręcić. Teraz Żółto-Czerwoni podejmą zdecydowanie ciekawszą drużynę, ale czy to przełoży się na większe zapełnienie stadionu niż podczas starć z Gruzinami czy Azerami? Mówienie, że tak jest na razie ryzykowne.
rafal.zuk@bialystokonline.pl